Mojego koncertowego wariactwa ciąg dalszy. Prosto z AC/DC pojechałam do Łodzi, bo tam czekał mnie zupełnie inny klimat, mniejsze korki i ładniejsza pogoda. A na scenie? Lionel Richie!
Przeczytałam niedawno komentarz, którego treść brzmiała mniej więcej tak: "Na koncerty nie chodzi się słuchać muzyki, tylko doświadczać i oglądać show". Mimo że dotychczas uważałam zupełnie inaczej, w przypadku niektórych kapel trzeba zmienić nieco oczekiwania. Bynajmniej nie dlatego, że wokal jest słaby, ale dlatego, że w ogóle go nie słychać.