Gdy w 2017 roku usłyszałam po raz pierwszy piosenki zespołu Clock Machine, nie mogłam przestać ich słuchać. Charakterystyczna chrypa Igora Walaszka idealnie łechtała moje uszy. Po cichu marzyłam o koncercie tej kapeli, jednak zawiesiła ona działalność na rzecz projektów solowych. Grupa powróciła jednak na scenę i pozwoliła mi spełnić zachciankę sprzed lat.