Bajki

                Zła ocena


             Kamilek miał siedem lat. Każdego dnia chodził do szkoły, gdzie zdobywał najlepsze oceny. Jego mama- Zosia, bardzo mocno wspierała chłopca i przepełniona dumą odprowadzała go do szkolnego budynku. Pewnego słonecznego popołudnia, gdy kobieta przyszła po Kamilka, w umówionym miejscu zastała tylko jego kolegów. Bardzo się zdziwiła. Postanowiła zapytać, gdzie jest jej synek.
-Przepraszam chłopcy, nie wiecie gdzie jest Kamil?
- Dzień dobry! Kamil dostał dziś jedynkę, chyba się nie nauczył – odpowiedział jeden z chłopców.
-Och… - posmutniała mama Kamila. Czy wiecie, gdzie mogę go znaleźć?
-Pewnie jest w świetlicy- burknął najwyższy uczeń.
-Dziękuję chłopcy!
Pani Zosia ruszyła w kierunku świetlicy. Było jej smutno na wieść o tym, że jej synek, który do tej pory zdobywał same dobre oceny, dziś dostał najgorszą. Ale jeszcze smutniej było jej z tego powodu, że Kamilek gdzieś się chowa i jest mu przykro.
 -Tak nie może być!- krzyknęła w duchu mama chłopca i przyspieszyła kroku.
          Gdy dotarła do drzwi świetlicy, ujrzała skulonego na krześle syna. Natychmiast do niego podbiegła i przytuliła się do jego malutkich ramion. Po chwili milczenia Kamil opowiedział o tym co się stało i zaczął płakać. Pani Zosia otarła maluchowi łzy i wytłumaczyła, że po to są różne oceny, aby każdy mógł dostać taką, na jaką w danym czasie zasługuje. Nie można zawsze być najlepszym, poza tym Kamilek jest jeszcze mały i dopiero się wszystkiego uczy. Nie warto płakać z powodu ocen. Trzeba się postarać, by następnym razem wyszło lepiej.
          Chłopiec mocno przytulił mamę i zaproponował, by poszli na lody do ich ulubionej lodziarni. Pani Zosia nie mogła odmówić synowi takiej nagrody za postawę, jaką przyjął po tej ważnej rozmowie. Dla Kamila i jego mamy dzień skończył się radośnie, a każdy następny przynosił więcej dumy i uśmiechu.



Karma

Dawno, dawno temu, żył sobie młodzieniec. Nie było w nim nic nadzwyczajnego. Jak każdy człowiek w tym wieku miał marzenia i uwielbiał spędzać czas z ludźmi. Pewnego razu ziściło się jedno z jego marzeń i dosiadł samochodu ciężarowego. Podążał najpiękniejszymi ścieżkami Europy, odkrywał nietuzinkowe miejsca. Między jego fascynacjami pojawiała się czasem mała tęsknota. Tęsknota za domem, za przyjaciółmi. Gdy tylko zjeżdżał do domu na weekend, wykorzystywał czas na spędzenie go z bliźnimi. Dzielił się uśmiechem, zarażał dobrym humorem. Pożegnania przed ponownym wyjazdem w trasę były najgorsze. Pojawiał się smutek, niewidzialna łezka na duszy, ale i nadzieja, że kolejny wyjazd przyniesie mu masę wspomnień . Mężczyzna za kierownicą czuł się jak ryba w wodzie, jednak szczęście nie zawsze dopisuje i pewnego dnia młodzieniec był w potrzebie. Jako, że przebywał akurat na rodzinnej ziemi, miał większe możliwości zdobycia pomocy. O pomoc prosić nie lubił, ale okazało się, że jest to zbędne. Karma zawsze wraca. Mieszkający naokoło przyjaciele zadbali o udzielenie bliskiej im osobie pomocy. Zapalony kierowca został obdarowany tym, czym zawsze dzielił się z ludźmi. Przyjaciele pomogli mu w rozwiązaniu problemu, zostawili dobre słowo i kazali o sobie nie zapominać. Młode, rwące się do jazdy serce zrozumiało, że ma dla kogo wracać z trudnych podróży. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz