poniedziałek, 28 grudnia 2015

IDĘ TAM GDZIE IDĘ

Szczerość, prostota i otwarte serce. To główne składniki autobiografii Kazika Staszewskiego. Człowiek o skrajnych poglądach, opiniach przeciwnych do tych krążących w środowisku oraz banalnej urodzie opowiada o czasach młodości, o pierwszych zauroczeniach i zalążku muzyki rockowej. Kazik przenosi czytelnika na ścieżkę swojego życia, aby ten mógł zapoznać się z treścią ulotki dołączonej do samego muzyka. Wokalista "Kultu" opowiada o tym, czego do tej pory nie wiedział nawet największy Jego fan.


poniedziałek, 21 grudnia 2015

MAGIA ŚWIĄT

Poczuj ją. Postój sobie w najdłuższych sklepowych kolejkach, żeby rzucić kasjerce odliczone 1,5 zł za bułkę, jeźdź przez 30 minut dookoła parkingu w poszukiwaniu wolnego miejsca, nasłuchaj się jakim to jesteś ateistą, bo nie chcesz mieć w pokoju nic, co kojarzy się ze świętami. Wreszcie umyj dla Jezusa okna, by poczuć magię świąt.


sobota, 12 grudnia 2015

NATALIA PRZYBYSZ

Wyjątek potwierdzający regułę. Pewnie nie raz to słyszałeś. Co ma to powiedzenie do tematu, o którym chcę dziś wspomnieć? Otóż na co dzień słucham cięższych brzmień. Cięższych, tzn. takich, które moi domownicy nazywają szarpidrutami, z kolei dla moich znajomych są niczym piosenki Dawida Kwiatkowskiego. Dla mnie to dobry Rock, przy którym można tupnąć nogą i poćwiczyć krzyk. Koncert Natalii Przybysz był wyjątkiem potwierdzającym regułę.


niedziela, 6 grudnia 2015

PAKT

Stało się. Razem m.in. z Nawrotem, Grodeckim i Tobą zostałam wciągnięta w "Pakt".  Trochę z własnych chęci, trochę z chęci bycia w temacie wśród znajomych. A że zeszłoroczna "Wataha" okazała się świetną polską produkcją, liczyłam na podobne emocje w tym przypadku.

poniedziałek, 30 listopada 2015

LADY PANK THE BEST OF

Pewnie się powtórzę, ale lubię koncerty. Te jubileuszowe czy wynikające ze specjalnych okazji najbardziej. Dlaczego? Wtedy spija się muzyczną śmietankę i wie się, że to właściwe miejsce i właściwa pora. Hala Stulecia, w której byłam pierwszy raz, okazała się dobrym miejscem, niedzielny wieczór dobrą porą. To taka nagroda po męczącym tygodniu.

Lady Pank

niedziela, 29 listopada 2015

ZAWSZE BĘDZIESZ DZIECKIEM

Nieważne, że masz na karku czterdziestkę. Nieważne, że połowę życia pracujesz i dawno zapomniałeś jak wyglądała Twoja pierwsza zabawka. Nieważne, że masz sztuczną szczękę i wstrzyknięty botoks, że Twoje siwe włosy pokrywa farba z amoniakiem. To wszystko jest nieważne. W Twoim wnętrzu wciąż drzemie dusza dziecka.


niedziela, 15 listopada 2015

IDŹ NA STUDIA, MÓWILI. BĘDZIE FAJNIE, MÓWILI

Będzie, tylko kiedy? Po magisterce? A może w trakcie doktoratu? Póki co nie spotkało mnie nic godnego mojej radości. Jest przeciętnie, a nawet ciut gorzej. 


niedziela, 8 listopada 2015

LAO CHE

Pojechałam "na" Lao Che. Przez chwilę zastanawiałam się, czy słusznie zrobiłam. Znów będą mnie tłuc łokciami po twarzy, znów będę wąchała lakier do włosów z fryzur ludzi stojących przede mną, znów nie będę niczego widziała. Pojechałam. I wiesz co? Lepiej zrobić nie mogłam.



sobota, 24 października 2015

MODA CMENTARNA

Jesień. Czas, kiedy wyciągamy z dna szafy wełniane swetry i nieprzemakalne buty. Stajemy się bardziej leniwi niż zwykle, zwijamy się w kokon i udajemy, że podwyżki cen alkoholu przestały nas interesować. Jesień to czas dla ludzi o mocnych nerwach, szczególnie jeśli w grę wchodzą wszelakie święta. Żeby nie było, że nie ostrzegałam...  DZIEŃ MODY CMENTARNEJ nadchodzi.


środa, 21 października 2015

PIDŻAMA PORNO

W życiu każdego z Nas przychodzi potrzeba odchamienia się. Wynika ona z przepracowania, z monotonii jaka ogarnęła nasze życie. Bywa, że chcemy dorównać kumplowi, pokazać, że możemy się świetnie bawić, mimo 12 h pracy dziennie. Są też tacy, którzy lubią się odchamić dla samego siebie, z potrzeby zrobienia czegoś szalonego. Mnie dopadła potrzeba wyjścia z domu.


sobota, 10 października 2015

ZA CO LUBIĘ OPOLE?

Nie przypuszczałam, że napiszę coś o Opolu. Mieście, które rok temu przyniosło więcej smutku niż radości, które każdego dnia witam porządną kurwą i żegnam niemalże wyciągając środkowy palec. Z biegiem czasu w całym tym chaosie dostrzegłam kilka miłych drobiazgów. Co to takiego?

Opole

środa, 30 września 2015

CENA MIŁOŚCI

Mówi się, że piękne chwile są w życiu za darmo. Mówi się też, że piękno jest pojęciem względnym. Przyjmijmy zatem, że miłość jest piękna, niczym ta książkowa. Czy tę prawdziwą dostajemy za darmo?

Cena miłości

piątek, 25 września 2015

CIERPIENIE USZLACHETNIA

Uczestniczyłam dziś w pogrzebie. Bacznie słuchając kazania w celu wyłapania w księdza przemowie błędów językowych usłyszałam, że ból pomaga być bliżej osoby, przez którą cierpimy. Pasowało to do okoliczności w jakich się znajdowałam, ale co z życiem codziennym?




czwartek, 24 września 2015

KURWA MAĆ, COŚ PIERDOLNĘŁO

Dziś o wulgaryzmach słów kilka. Ci co mnie znają wiedzą, że od wulgarnych słówek stronię, a słysząc je bolą mnie uszy. Bolą dwa razy mocniej, kiedy wulgaryzmy padają z ust kobiety. Żeby taka jeszcze miała powód, by stosować te wszystkie brzydkie słówka, ale tak w ramach przecinka? 



środa, 23 września 2015

SPRAWIEDLIWOŚĆ, RZECZ MARTWA

Odkąd pamiętam w moim domu istniał sprawiedliwy podział między mną, a rodzeństwem. Każdy z Nas pamiętał, że głupiego batonika, którego dostaliśmy od znajomych naszych rodziców musimy podzielić na trzy równe części. RÓWNE. Nie było w tym nic dziwnego. 


Każdy z Nas wiedział, że na stole mają się znaleźć trzy kubki do śniadania, że paczka chipsów zostaje rozsypana do trzech jednakowych miseczek, że każdy musi odbyć podróż w samochodzie na środkowym miejscu tylnej kanapy (to było niczym kara, którą dzieliliśmy się sprawiedliwie).  


JAK JEST TERAZ?

niedziela, 20 września 2015

I znów TEN maraton...

Jako, że lubię ładne widoki i nie zawsze mam na myśli duże i szybkie samochody, wybrałam się na spacer. Wyjątkowy, bo w walce o nagrodę. Skomplikowany, bo trasa prowadziła przez różną nawierzchnię. Wartościowy, bo wiele nauczył i sprawił, że doceniłam drobiazgi. Tak, przeszłam kolejny Prudnicki Maraton.



piątek, 4 września 2015

Pierzemy mózgowie. Hare Krishna, Hare Rama.

Od czasu do czasu wypada wywietrzyć pokój, zmienić pościel, zrobić pranie. Co mnie podkusiło, by zrobić sobie pranie mózgu? Ciekawość. Innego wytłumaczenia nie widzę.



piątek, 28 sierpnia 2015

"Gdzie Oni Są?" No właśnie... gdzie?

Ponad pół roku temu zostałam obdarowana świetną książką. Przeczytałam ją od razu, lecz o jej recenzję było mi początkowo trudno. Teraz, gdy z treścią owej lektury zapoznałam się ponownie, pragnę co nieco o niej napisać.



poniedziałek, 24 sierpnia 2015

Puchar Finału Śląska Opolskiego, Słoneczny Chocim.

                 Ufff, zdążyłam. Mamy jeszcze sierpień, więc wydarzenie przeterminowane jest tylko troszkę. Zaczynamy!






wtorek, 18 sierpnia 2015

Człowiek czysty, to człowiek szczęśliwy. Woodstock 2015.

Długo czekałam na to wydarzenie. Pewnie dlatego, że zeszłoroczna edycja wywołała u mnie atak radości, trwający cały rok.  Gdy się w końcu doczekałam, ponownie poczułam się najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi.







czwartek, 23 lipca 2015

American Zero, South African Hero.

               Na każdym kroku podkreślam, że kiepski ze mnie widz. Podczas oglądania filmów szybko się nudzę i gubię wątek. Tym razem wątku nie zgubiłam, dzięki czemu mogę Ci co nieco opowiedzieć.






środa, 15 lipca 2015

Randka z Enejem i Sylwią Grzeszczak.

                Zwariowana sobota. Gdzieś tam ledwo dysząc i usypiając na stojąco jadę na koncert, a w zasadzie dwa koncerty. Nie pcham się pod samą scenę. Dziwne, prawda? To chyba starość.








wtorek, 14 lipca 2015

Lubisz "Disco Polo"?

             Disco polo uchodzi za gatunek muzyczny, który wiele osób krytykuje, wyśmiewa, uważa za "tanią muzykę". Jednak gdy na imprezie ktoś włączy pierwszy, lepszy kawałek disco, wszyscy znają tekst i zaczynają się bawić. Podejrzewam, że gdy w kinach pojawił się film "Disco Polo", również byli tacy, którzy go na "Dzień dobry" skrytykowali, a później sami cichaczem udali się do kina i rewelacyjnie bawili. Zdecydowanie jest się na czym bawić.







sobota, 11 lipca 2015

Pięć sposobów na udane wakacje.

                 Trudno przeoczyć fakt, iż nadszedł czas wakacji. Ulice zrobiły się jakby bardziej zatłoczone, od rana słychać krzyki u sąsiadów na podwórku, a i lody ze sklepowych zamrażarek szybciej uciekają. Wakacje jednak nie zawsze łączą się z przyjemnościami i pobytem w ciepłych krajach. Czasami bywa tak, że trzeba je spędzić w domu, wśród tych, z którymi dobrze wychodzi się tylko na zdjęciach. Jak to wszystko przetrwać? To proste!







piątek, 10 lipca 2015

Ελλάδα, είσαι όμορφη!

Ciepełko, które kocham, beztroska, którą szanuję oraz ludzie, którzy mnie inspirują- tyle dobrego spotkałam w Grecji.


piątek, 3 lipca 2015

Dzień Dobry Nyso!

                    Tradycyjnie o tej porze roku bierze mnie na wspominki. To ten czas, kiedy pierwsze "pozlotowe" emocje opadają, człowiek w końcu czuje się wyspany i zaczyna odtwarzać najlepsze momenty wyjątkowego, nyskiego spotkania.






czwartek, 4 czerwca 2015

Romans.

                 Romansując z Wiśniewskim natrafiłam na "Intymną teorię względności". Książka niby banalna, bo zarówno okładką, jak i formą treści przypomina te, o których ostatnio pisałam. Jednak jest w niej coś minimalnie lepszego. Głębiej opisuje ludzkie problemy i oczekiwania wobec życia.







wtorek, 2 czerwca 2015

"Sceny z życia za ścianą".

               Możesz napisać, że nudzę. Wcale się nie obrażę. Ale ON mnie nie nudzi w ogóle. Janusz Leon Wiśniewski i Jego kolejna, dobra książka. Tu i teraz!






niedziela, 31 maja 2015

Och, jak ja lubię zbliżenia...

               ... szczególnie te z wyjątkowymi książkami. Jedną z takich książek wzięłam w dłoń dzisiejszego popołudnia i stwierdzam, że było to udane popołudnie.







Kobieca przypadłość, czyli "Zespoły napięć".

                  Od mistrzów pisarstwa oczekuje się dobrego tematu, odpowiedniego doboru słów, ale przede wszystkim prawdy. Prawdy w tym, co prezentują i czym dzielą się z czytelnikiem. Takiego mistrza pisarstwa spotkałam podczas lektury "S@motność w sieci". Niedawno zetknęłam się z nim po raz drugi i coś czuję, że nie ostatni.






sobota, 30 maja 2015

House of Cards.

               Jak widać, nadrabiam zaległości. Dość duże, bo te sprzed półtorej roku, ale najważniejsze, że nadrabiam je owocnie.





czwartek, 21 maja 2015

"Fala". Jarocin 1985r.

                 Nocka. Gdzieś pomiędzy ogarnianiem wesela, a prasowaniem ubrań zerkam na prawo. Szef ogląda filmy. To jakaś komedia, to Herkules z porządną dawką wulgaryzmów. Po chwili zaczynamy gadkę na temat Jarocina, dobrej muzyki i wspaniałych, festiwalowych wspomnień. Nim się obejrzałam, na ekranie laptopa pojawia się "Fala". Słyszę, że to dobre, że warte obejrzenia, że "jak można nie znać". Szef zostawia laptopa. Niesamowicie mnie korci, ale grzecznie odmawiam oglądania i wracam do obowiązków...



                  ... wracam, ale w głowie wciąż mam "Falę". W domu zasiadam do niej na spokojnie i wysuwam swoje wnioski. Wnioski nie byle jakie.









środa, 20 maja 2015

Shata QS i Jej Mr. Mankind.

               Człowiek z natury szybko przyzwyczaja się do dobra. Trudno mu później wyjść poza ramy wygody i własnego gustu. Czasem jednak TRZEBA się przełamać. Czasem jednak WARTO się przełamać. Zrobiłam to i sięgnęłam po totalnie nie moją bajkę muzyczną.



                 Sięgnęłam po stosunkowo świeżą, bo marcową płytę Małgorzaty Kuś. Okładka bardzo prosta. Powiedziałabym, że konkretna i bardzo kobieca. Płyta liczy jedenaście kawałków, w tym dwa w języku polskim.







piątek, 15 maja 2015

Mela Koteluk i Happysad, czyli wieczór idealny.


           "Marzenia są po to, żeby je spełniać". Słowa tak oklepane, często słyszane i nieraz sobie wmawiane. No cóżżż... postanowiłam spróbować z tymi marzeniami i nawet mi się to udało.


           Pięknego, ciepłego, dziewiątego dnia maja bieżącego roku udałam się tam, gdzie w tygodniu raczej być nie lubię. Tak, udałam się do Opola. Cel miałam zacny, w dodatku byłam podniesiona na duchu poprzedzającą to wydarzenie imprezą.


          Pierwszy koncert dała Mela. Piękna, utalentowana, o niesamowitym wokalu i nietuzinkowym stroju, niczym Maryla Rodowicz. Nie będę nikogo oszukiwała, zależało mi najbardziej na "Melodii Ulotnej".  Gdy się doczekałam, moja twarz była rozpromieniona niczym słońce, którego już w zasadzie zaczynało brakować.






I kwalifikacja Pucharu Śląska Opolskiego- Chocim, 09.05.2015r.

          Na takiej imprezie jeszcze nie byłam. Tym bardziej miło mi o niej napisać.


          Sobota. Ciepła, pochmurna, WOLNA! Udaję się tam, gdzie stawiałam swoje pierwsze kroki w jeździe konnej. Czego tam doświadczam?
Pięknych widoków, ładnych zapachów, szczerych uśmiechów.





sobota, 25 kwietnia 2015

Pięć czynności, które wykonują ludzie stojąc w korku.

          Mimo, że pogoda coraz ładniejsza, mało kto przesiada się na rower. Poza tym człowiek szybko przyzwyczaja się do dobrego i efekt tego taki, że na drogach wciąż ogromne korki.

 
          Będąc od października wiernym pasażerem autobusu, mam okazję przyglądać się samochodom i ich prowadzącym, podczas oczekiwania na światło w kolorze nadziei. Nie zbierałam danych statystycznych, jednak pewne czynności powtarzają się tak często, że aż grzech o nich nie napisać.




1. Facebook

To mnie akurat nie dziwi. Obecne czasy aż się proszą, by nie wypuszczać smartfona z ręki. Szybki przegląd ostatnich aktywności swoich znajomych, like pod zdjęciem kumpla z sobotniej popijawy i można jechać dalej.







piątek, 24 kwietnia 2015

Cholerna szczęściara.

            Żyjemy w dziwnych czasach, kiedy to ludzie uganiają się Markiem, a w zasadzie jego żoną- Marką. Marką butów, marką ubrań, marką sprzętu, marką wszystkiego.
Marka- cholerna szczęściara. Pewnie bez ochrony nie opuszcza domu.







Taki suchar.






            Zachwycam się wieloma rzeczami. Dobrą muzyką, ciekawymi ludźmi, pięknymi widokami. Zdarzy mi się też cieszyć z jakiegoś ubrania, obuwia czy sprzętu. Naturalnie! Ale czy dyndający kawałek materiału z logiem artysty danego dzieła, który bardzo często drapie i "gryzie", powinien odgrywać w naszym życiu tak dużą rolę?


           Nie sądzę. Wedle zasady, że nie ocenia się książki po okładce, nie powinniśmy oceniać ubrania po metce, tym samym ludzi po marce, którą "noszą", lub ze sprzętu której korzystają.


            Ale po co ten cały wyścig szczurów? Nie wiem. Żeby to jeszcze dawało ludziom trochę radości, było przyjemne, czy cokolwiek. A to nie robi nic, prócz zabierania nam cennego czasu, przez co nie zwracamy uwagi na piękne, małe rzeczy. To właśnie z nich powinniśmy się cieszyć. Prawda Pani Sylwio?


          Oczywiście w środowisku tyle opinii, co ludzi i marek. I nic na to nie poradzisz, bo zegar tyka, a technologia wciąż się rozwija. Niemniej jednak przydałoby się czasem niektórym wylać kubeł zimnej wody na łeb.


           Poza tym Marek na pewno by się cieszył, gdyby świat zostawił jego żonę w spokoju. :)













Anita.




         

środa, 8 kwietnia 2015

"Ważny jest wydech i wdech..."

           Tak śpiewały Elektryczne Gitary w utworze "Huśtawka". Ale ja dziś nie o huśtawce, a o bieganiu! Pewnie zastanawiasz się co ma wspólnego bieganie ze mną- istotą, której główną wadą jest lenistwo. Otóż nawet ja miewam chwile olśnienia, kiedy to przywdziewam sportowe obuwie i biegnę zbadać stan asfaltu po upływie kolejnego kwartału.

       
           Biegnę.

Czy biorę ze sobą aparat?  Kiedyś brałam ortodontyczny, ale był on do mnie uwiązany, a właściwie przyklejony na dłuższy czas.

Czy ubieram najlepszy dres i buty, których mogą mi inni pozazdrościć?
Nie. Najczęściej wychodzę w starym, zmechaconym dresie, w którym akuratnie przechadzałam się po domu oraz buty, które ponoć przeznaczone są do biegania.

Czy informuję cały świat, że w końcu ruszyłam swoje dobrze zbudowane cztery litery i zrobiłam coś dobrego dla siebie?
Nie.




Nie! Nie! Nie!

            Dostaję awersji na widok kolejnych sportowych aplikacji, które służą temu, by przechwalać się w internecie, co to człowiek dziś zrobił, ile to się namęczył, ile km pokonał.
Uważam, że człowiek winien pracować nad sobą dla siebie, a nie dla sławy.

     
           Oczywiście są osoby, które w ten sposób zarabiają na siebie, jest to ich praca i to rozumiem. Ale człowiek, który pół życia spędził na kanapie niczym dobrze Ci znany Ferdek Kiepski, nagle rusza na podbój świata, przebiega dwadzieścia km po czym ląduje w szpitalu, bo jego organizm nie wytrzymał takiego wysiłku, jest dla mnie przykładem zerowym.


           Swoją drogą... Facebook jest miejscem, gdzie znajdziemy wszystko. Głównie wszystko co złe. To taki konfesjonał dla niewierzących. Jeśli ktoś nie chce, bądź nie ma odwagi udać się do kościoła, spowiada się na facebooku z każdego swojego ruchu, z każdego czynu, każdego słowa.




          Ale wracając do biegania...








Nie. Nie jestem na wczasach jak obecnie połowa vlogerów, blogerów. Nie, nie ma u mnie takiej pogody jak na powyższym zdjęciu. Mimo wszystko grubo się ubrałam i pokonałam kolejne kilka tysięcy metrów. Czuję się świetnie. Oprócz szafy i pokoju, warto też czasem przewietrzyć umysł. Zawsze dla siebie! Zawsze!











Anita.


piątek, 3 kwietnia 2015

Ktoś Nas zrobił w jajo.

          Pisałam o Świętach Bożego Narodzenia, więc nie omieszkam wspomnieć o Świętach Wielkiej Nocy. W sumie patrząc na aurę pogodową oraz lampki choinkowe wciąż wiszące w moim pokoju, mam wrażenie, że te zimowe święta jeszcze się nie skończyły.


          Chyba pora wspomnieć, co składało się na moją dotychczasową Wielkanoc. Celowo użyłam słowa "składało", gdyż coraz mniej wagi przywiązuję do pewnych rzeczy i magia świąt znika.











           Tradycją już jest, iż w przedświąteczną środę pali się żur. Nazwa oraz porządek całego wydarzenia zmieniały się z pokolenia na pokolenie. Dziś to jedynie symboliczne ognisko, któremu towarzyszy muzyka. Smutne, ale prawdziwe. W tym roku nie wzięłam udziału w "Judaszu".


            Gdy byłam młodsza uroczystości kościelne miały ogromny wymiar. Teraz święci się pokarmy tam, gdzie ksiądz zrobi to szybciej. Czas, czas, czas. Wszędzie ten czas.


       Życzenia krążą już od kilku dni. Życzymy sobie spokoju, wypoczynku, dobrego nastroju. Co z tego jeśli każdy jest nadal zabiegany i  na złamanie karku gna w miasto, by jeszcze przed świętami, załatwić to i owo w urzędach, zrobić zakupy na wypadek wybuchu wojny. Tfuu, tfuuu.












           Czy czuć Święta w powietrzu? Jeśli zajrzy się do kuchni, to zdecydowanie czuć. Jedzenia znów jak dla wojska. Po całym domu rozwieszone jajeczka, zajączki, baranki. Firanki "niosą" woń ulubionego płynu do płukania mamy. Ale tak poza tym nic nie wskazuje na to, że nadchodzi czas celebrowania Zmartwychwstania Pańskiego.


            Jest szaro, smutno i zimno. Ktoś Nas po prostu zrobił w jajo. W jajo Wielkanocne. Chyba, że to taki żart Prima Aprilis'owy.










            Bez względu na wszystko życzę Ci, by te Święta były spokojne i przepełnione pozytywną energią. Niech radość niesie się w tym zimnym powietrzu, a nadzieja na lepsze jutro niech zasypuje Cię niczym śnieg z gradem. Wszystkiego dobrego!












Anita.


       
     
   



czwartek, 2 kwietnia 2015

"Nasz Ojciec Święty Jan Paweł II powrócił do domu Ojca"

          Dziś mija dziesiąty rok od wypowiedzenia przez ówczesnego arcybiskupa Leonardo Sandriego powyższych słów. Ciągle wydaje mi się, że to było tak niedawno. A to już połowa mojego życia.








          Papież Polak zawsze będzie kojarzył mi się z kremówkami, miłością do świata i podróży, troską o dzieci i młodzież, ogromnym sercem i "Barką", którą uwielbiam. Nie omieszkam wspomnieć o studiach polonistycznych, wszak sama właśnie takie wybrałam.










           Ta zwykła, a jednocześnie tak Niezwykła Osoba wniosła w życie ludzi mnóstwo pozytywnej energii i dobra. Myślę, że warto o tym pamiętać bez względu na wyznanie religijne. Przecież póki o kimś pamiętamy, ten ktoś ciągle jest wśród Nas. Ojciec Święty zdecydowanie zasłużył na pamięć!





21:37



    



Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się- na próbę.

J.P. II














Anita.



sobota, 21 marca 2015

Nareszcie wróciła.

            Trudno było mi się z Nią rozstać. Nie lubię rozstań. Płakałam, turlałam się po ziemi nie mogąc przestać o Niej myśleć. Jest mi potrzebna od zawsze. Odliczałam minuty, godziny, dnie, miesiące. Później Jej nieobecność stała się czymś oczywistym, jednak nadal było jakoś pusto i chłodno w mym sercu. Teraz, gdy wreszcie nadszedł odpowiedni czas, wróciła! Tak, wróciła! Moja najdroższa!

            Wiosna! Wiosna, ach to Ty!





           To niesamowite. Jeszcze przed chwilą odwiedzałam cmentarze i zapalałam znicze, dziś myślę o tym, że wróciło do mnie ciepełko i wcale nie było tak źle tej zimy. Jako zmarzluch całkiem dobrze sobie radziłam.











            Przyszła wiosna. W koło dojrzałam same Jej oznaki. Bardzo wcześnie obudziły mnie pierwsze promyki słońca dobijające się do drzwi tarasowych. Mimo, iż spałam bardzo krótko, wcale nie miałam ochoty kontynuować tulenia poduszki. Jeśli szkoda dnia na sen, to znaczy, że przyszła wiosna.




            Dzieci sąsiadów biegały, krzyczały, robiły zamieszanie. Obudziły się po zimie niczym misie polarne. Ludzie wyszli z domów i zaczęli podziwiać świat. Pojawiło się w koło tyle uśmiechu, koloru i prostoty. Nawet tak lżej sprzątało się samochód i wymieniało kapcie na letnie. Wiosna! Wiosna!











            Mój ulubiony zapach, czyli zapach ogniska unosił się w pobliżu mojego domu. Nieszczęsne ptaszyska uwiły sobie gniazdko tam gdzie zwykle, a ja? A ja uczyłam się na tarasie w nieco letnim odzieniu i nawet jeździłam rowerem.




            I niech mi ktoś powie, że nie ma wiosny, to czekać go będzie korekta uzębienia.

P.S. W razie czego mogę dać namiary na swojego dentystę.












Anita.




piątek, 20 marca 2015

Dzień dobry, kocham Cię.

          W zasadzie dzień się kończy, a nie zaczyna, ale co tam. Dzień dobry.
 


          Rytuałem stało się zamieszczanie krótkiego komentarza do każdego filmu, który obejrzę. Oczywiście nie jestem z filmami na bieżąco, więc nie są to pełnowymiarowe recenzje stricte z portali rozrywkowych czy profesjonalnych stron miłośników kina.



           Korzystając z luźniejszego dnia, pierwszego od bardzo dawna, postanowiłam "odpalić" film, którego już sam tytuł wzbudza we mnie dużą radość. Wszystko za sprawą poniższego utworu, którego tytuł jest identyczny jak tytuł obejrzanego przez mnie filmu.













            Utwór zespołu "Strachy na Lachy" jest bardzo smaczny i poprawia humor. Znam go od dawna i często po niego "sięgam". Wersja filmowa piosenki w wykonaniu Libera 
i Barbary Kurdej- Szatan , znanej mi m.in. z programu rozrywkowego X Factor, czy też w późniejszym okresie z reklam sieci komórkowej Play, także przypadła mi do gustu. Niemniej jednak jestem wierna oryginałowi.




         Sam film pt. "Dzień dobry, kocham Cię" jest przezabawną komedią, która wzbudza pozytywne emocje i na długą chwilę zostawia na twarzy uśmiech. Moim skromnym zdaniem najzabawniejszą postacią jest Lucek, którego gra Paweł Domagała. Jego zachowanie i charakterystyczne teksty dają się zapamiętać na długo. Jego gra aktorska jest urocza.













         Oczywiście pojawiła się także Olga Bołądź, która znajduje się w moim notowaniu TOP 10 aktorów. Ma śliczny uśmiech, który zawsze przyciąga uwagę. Zabawny okazał się być Maciek Musiał, którego znałam z całkiem innych ról. Tu gra dorosłego mężczyznę i troszkę mi to nie pasowało. Ale na Maćka zawsze miło popatrzeć.



         Tematyka filmu przyjemna i lekka. Zakochanie, poszukiwanie się, napotykanie przeszkód w dążeniu do celu, jednocześnie wytrwałość i zawziętość. Oczywiście wszystko kończy się happy endem, który można przewidzieć. To dobra pozycja filmowa na każdą porę.



















Anita.








czwartek, 19 marca 2015

"Joanna"

          Postanowiłam ulżyć swojemu sumieniu i liście "MUST SEE". Tak oto przed moje oczy trafiła "Joanna". Film zacny i przyjemny. Przejdźmy zatem do konkretów.







          Gra aktorska na wysokim poziomie. Znane mi postaci telewizyjne ukazały się w innym świetle. W dobrym świetle. Urszula Grabowska grająca główną postać zdobyła w moich oczach maksymalną ilość punktów.

          Tematyka filmu jak najbardziej mi odpowiada. Nie przepadam za historią, aczkolwiek takie filmy bardzo lubię. Nawet długość "Joanny" okazała się być dla mnie przyjazna.










           Mając słabość do dzieci nie mogłam "przejść" obojętnie obok słodkiej Róży. Były momenty, kiedy miałam ochotę ją przytulić. Nie mogę pojąć jak dzieci były okropnie traktowane w czasie wojny. Z drugiej strony od najmłodszych lat uczyły się życia.




          Mimo, iż film zbiera różne opinie, oceniam go pozytywnie i gorąco zachęcam do obejrzenia.











Anita.

wtorek, 17 marca 2015

Pułapki na Ciebie czyhające.

          

           Zapewne nie raz znalazłeś się w pułapce. Dawniej szykowałeś je swoim kolegom, teraz to życie szykuje je Tobie. I wcale nie muszą to być pułapki na myszy czy te szklane. Za chwilę Ci to udowodnię. Pułapki czyhają na nas na każdym kroku.












1. ZWIĄZEK

          Totalna pułapka, ogranicznik. Nie masz już własnego zdania. Zdanie Twoje i Twojej połówki to jedność. Nie jest to pułapka na całe życie, ale jest to bagno. Rzadko kto się z niego wydostaje. 





2. ROBOTY SPOŁECZNE

           Nic tak nie uszlachetnia człowieka jak bezinteresowna pomoc bliźnim. Źle, gdy przełoży się ona na Twoje życie i stanie się jego większą częścią. Jak wychowasz, tak będziesz miał. Gorzej, jeśli to ktoś wychowa sobie Ciebie.















3. PRACA U PRYWACIARZA

           Mówi się, że od czegoś trzeba zacząć. Kiepsko, jeśli trafi Ci się teoretyczna praca kelnerki, praktyczna praca na dziesięciu stanowiskach. Nie dość, że Tobą pomiatają, to jeszcze pierzesz prywatne brudy, w przenośni i dosłownie. Przecież szef też musi mieć wyprane skarpetki.






4. KIEROWCA NA ZAWOŁANIE

           Zgodziłeś się kierować raz, drugi, trzeci? Spodziewaj się, że będą Cię ściągać z łóżka bez względu na porę dnia lub nocy. Nie usłyszysz także pytania: "Możesz?", "Jesteś trzeźwy?", "Pojedziesz?". Najlepiej nie przyznawaj się, że zrobiłeś prawo jazdy. 






          Na co dzień spotykamy się z wieloma odmianami bagna. Moje największe przedstawiłam powyżej, a za Ciebie nie będę się tłumaczyła. Każdy trafia butem w grząski grunt na własne życzenie.









Anita.