Gdy w 2017 roku usłyszałam po raz pierwszy piosenki zespołu Clock Machine, nie mogłam przestać ich słuchać. Charakterystyczna chrypa Igora Walaszka idealnie łechtała moje uszy. Po cichu marzyłam o koncercie tej kapeli, jednak zawiesiła ona działalność na rzecz projektów solowych. Grupa powróciła jednak na scenę i pozwoliła mi spełnić zachciankę sprzed lat.
Koncert zespołu Clock Machine w Centrum Koncertowym A2 był zwieńczeniem tegorocznej trasy koncertowej. Z głośników wybrzmiały zarówno kawałki z początków istnienia zespołu, jak i obecnych czasów. Zespół zagrał m.in. "Komu bije dzwon", "Prognozy", "Z Tobą lżej" czy "Spadać i latać". Było też kilka piosenek anglojęzycznych oraz bardzo długi i przyjemny bis.
Nie sądziłam, że prócz Krzysztofa Zalewskiego istnieje jeszcze ktoś, kto potrafi udźwignąć twórczość Czesława Niemena. Tym kimś jest Igo. W ramach bisu znakomicie zaśpiewał "Wspomnienie", które wzbudziło ogromny zachwyt wśród publiczności podczas tegorocznego Męskiego Grania.
Mimo, że koncert Clock Machine rozpoczął się z półgodzinnym opóźnieniem, jego druga część zniwelowała powstałe z tego powodu niezadowolenie. Zabrakło mi jednak "She's got it".
Wszystko jest jednak do nadrobienia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz