czwartek, 24 lipca 2014

Kowalski z siekierą.

     Pochmurna środa. Sytuacja dzieje się na trasie pomiędzy miejscowościami A i B. Wraz z matulą podążamy z zawrotną prędkością, odwrotną do prędkości światła za jakąś tam śmieciarką. W radio Enej rozbudza świat, choć na dobrą sprawę jest już południe. Tak... dziś wstałam wcześnie. Zbyt wcześnie jak na wolny dzień.

     Ale wracając na trasę... po naszej prawej stronie dostrzegam mężczyznę. Coś kojarzę, że to mieszkaniec naszej wioski, ale w zasadzie nawet nie wiem jak się nazywa i gdzie dokładnie mieszka. Przejeżdżam obok niego obojętnie, po czym z mej prawicy dobiega straszliwy, pełen pretensji głos:
"Dlaczego się nie zatrzymałaś? Wzięłybyśmy go!"

     Odpowiadam lekko podniesionym już tonem: "Ale ja go nawet nie znam, dlatego się nie zatrzymałam! W odpowiedzi słyszę: Jak to nie wiesz kto to jest?! Przecież to Kowalski*, ten co ostatnio za swoją matką z siekierą ganiał."



I ja go miałam zabrać?!







*Nazwisko zostało zmienione.





















Anita.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz