I nie chodzi tu wcale o okazję, jaką są Andrzejki. Po prostu mam kiepski nastrój i chcę w nim trochę potrwać.
Zrobiłam sobie nocny spacer w mroźniej atmosferze. Wypatrywałam wilków z Watahy, ale niestety w koło mogłam zaobserwować jedynie kołyszące się, nagie gałęzie drzew.
Teraz śpiewam pod nosem odpoczywając w swoich czterech kątach.
Polubiłam tą bezsenność.
P.S. Proszę, wylej mi na łeb kubeł zimnej wody. Nie, to żadne Ice Bucket Challenge. Zwyczajnie potrzebuję oprzytomnieć.
Anita.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz