środa, 24 grudnia 2014

Przygoda, Prawda, Prostota. "Zwierzenia kontestatora".

     Jakiś czas temu ogromnie zafascynowała mnie książka pt. "Zwierzenia kontestatora". O jaka byłam szczęśliwa, kiedy niedługo potem wygrałam ją w jednym z internetowych konkursów. Niecierpliwie oczekiwałam listonosza. Nie na darmo czekałam...

     "Zwierzenia" przemówiły do mnie już samą okładką. ("Nie oceniaj książki po okładce." Tak, tak, wiem.)  Książka jest prosta, wydana bardzo nowocześnie (uwielbiam nowe wydania), a z oczu Marka Piekarczyka widniejącego na okładce z daleka przemawia prawda.

     Prawda zostaje przedstawiona także wewnątrz tej wspaniałej lektury. Z każdą kolejną stroną zostaje Nam- czytelnikom uchylony rąbek tajemnicy życia jednego z najważniejszych polskich artystów ostatnich trzydziestu pięciu lat.








     Nie lubię historii, ale ta, przedstawiona między wierszami w owej książce  dobitnie trafiła do mojej głowy. Leszek Gnoiński, który przeprowadził rozmowę z Markiem Piekarczykiem (Ogromny szacunek, świetna robota!) pytał rockmana o Jego idoli, o wyprowadzkę z rodzinnego domu, o problemy z Milicją Obywatelską, o wszystkie przygody, które spotkały muzyka w Jego dotychczasowych latach życia, o wzloty i upadki, pierwsze miłości, dzieci.


     Postać Marka Piekarczyka była mi znana, lecz dopiero w jednym z muzycznych programów miałam okazję przyjrzeć Mu się bardziej. Wyróżniał się na tle pozostałych trenerów i bardzo się cieszyłam, gdy wybierano właśnie Jego. Może trochę ze względu na rodzaj wykonywanej przez Niego muzyki. Jest mi po prostu bliska i chciałabym widzieć więcej ludzi wykonujących taką muzykę.










     Wokalista TSA jest męski, uczciwy i bardzo szczery w każdym słowie, jakie prezentuje w swojej Autobiografii. Przedstawia niesamowite przygody, których prawdziwie mogę Mu pozazdrościć. Dziś mało kto miałby odwagę walczyć o marzenia. Sama nie odważyłabym się na siedemdziesiąt procent decyzji, jakie podjął "Piekar". Honor brał górę w każdym Jego działaniu. Zarówno tym bardziej, jak i mniej przemyślanym.

      Autsajder jest naturalny i życzliwy, przez co można się z Nim mentalnie zaprzyjaźnić już po kilku stronach "Zwierzeń". Każda intrygująca informacja poparta jest zdjęciami. Znajdujemy zarówno te czarno białe, jak i w kolorze. Na końcu książki odnajdujemy niepublikowane teksty piosenek i wiersze. Nie muszę dodawać, że co dziesiątą stronę zaciągałam się zapachem książki. Takie zboczenie czytelnika.




     Bez względu na wszystko Marka Piekarczyka będę ceniła za dobroć, mądrość, której nauczyło Go życie i którą przekazuje światu, wrażliwość z jaką odbiera wszystko dookoła oraz długie włosy, za którymi szaleję. Natomiast "Zwierzenia kontestatora" polecam wszystkim. Każdy wyciągnie z tej obszernej lektury coś bliskiego swemu sercu.














Anita.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz