czwartek, 4 czerwca 2015

Romans.

                 Romansując z Wiśniewskim natrafiłam na "Intymną teorię względności". Książka niby banalna, bo zarówno okładką, jak i formą treści przypomina te, o których ostatnio pisałam. Jednak jest w niej coś minimalnie lepszego. Głębiej opisuje ludzkie problemy i oczekiwania wobec życia.










                  Janusz L. Wiśniewski w każdej przedstawionej powieści porusza temat człowieka, a co się z tym wiąże: problemów, zagadek, łez szczęścia, rozpaczy. Tym razem skupił się na tym, co na pierwszy rzut oka niewidzialne. Skupił się na ludzkiej duszy, która nigdy nie pokazuje światu, co ją boli.


                 Człowiekowi wydaje się, że wie o bliźnim wszystko. Przecież widuje go od czasu do czasu, zna jego rodzinę oraz kawałek przeszłości. Raz na tydzień wyśle wiadomość na facebooku i oschle zapyta: "Co tam?". W odpowiedzi zwykle przeczyta: "Nic, nuda", "Wszystko ok, a u Ciebie?". Przez taką wymianę komunikatów, bo przecież w żadnym wypadku nie rozmowę, dowiemy się tyle, co nic. 


                 Historie przedstawione w lekturze pokazują jak kiepski jest kontakt między ludźmi i do czego tak naprawdę może doprowadzić brak rozmowy między istotami żywymi. Począwszy od rozstań, zamknięcia się w sobie, aż po morderstwa czy samobójstwa. 


                 Jest to bardzo pouczająca lektura, z której można, a nawet trzeba wyciągnąć wiele wniosków. Wcale nie trzeba się przy tym silić, bowiem wszystko jest jasne i zrozumiałe dla każdej grupy wiekowej, czytającej tą pozycję książkową. Warto sięgnąć po tę teorię, nawet jeśli nie jest się fizykiem.


                 










Anita. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz