wtorek, 13 czerwca 2017

ROCK OPOLE 04.06.2017r.

Rock Opole przeszło do historii, ale nie odeszło w zapomnienie. Impreza muzyczna pod skrzydłami muzyki rockowej dała się mocno zapamiętać, a to wszystko za sprawą świetnych zespołów, które przepędziły znad Opola czarne chmury.



Niedzielę na Błoniach Politechniki Opolskiej otworzył zespół Chilli. Funk rock, który wybrzmiał z wielką mocą, przyciągnął na teren imprezy spragnionych muzyki rozrywkowej słuchaczy. Znakomite było to, że pochodzący z Opola muzycy nie ograniczyli się do jednego gatunku. Swoje utwory urozmaicili hip-hopowymi elementami oraz ostrym rockiem. Występ choć krótki, był bardzo intensywny i wprowadził z przytupem zgromadzonych w klimat imprezy. Tę poprowadził niezawodny Piotr Stelmach, który swoją specyficzną barwą głosu ożywił towarzystwo i nadał spotkaniu wyjątkowy charakter.

Koncert zespołu Luxtorpeda pokazał, że nawet w Mambaładze można zaprowadzić porządek. Grupa ma wieloletnie, oddane grono fanów, którzy bezwzględnie trwają przy muzykach. Zespół jest autentyczny, w trakcie występów dzieli się przemyśleniami. Tych nie zabrakło podczas imprezy Rock Opole 2017. Dla fana Luxów każdy numer jest perełką. Kapela zagrała Hymn ze specjalną dedykacją, 44 dni, przy którym to numerze wzrusza się każda dusza oraz Silnąlinę. Pochodzący z Poznania band nie omieszkał zanucić Jak Husaria oraz Siódme. Niewątpliwie był to występ, podczas którego najstraszniej brzmiące głosy odziane w chrypę wyrzuciły z siebie masę dobra i nadziei.
Rozeznanie w terenie pokazało, że najbardziej wyczekiwaną postacią był Organek, który jesienią rozpoczął koncerty w Narodowym Centrum Polskiej Piosenki. Jego charyzma i niespecjalnie pielęgnowany głos sprawiają, że brzmi swojsko i chce się go słuchać, Dzięki przeżyciom, o których śpiewa, sporo ludzi się z nim utożsamia. Znany z hitów Głupi ja czy Czarna MadonnaOrganek dał z zespołem koncert, w którym niestety nie wszystko grało. Akustyka była słaba i głos rozmywał się gdzieś pomiędzy dźwiękami, Mimo wszystko dało się przeżyć rockowe chwile oraz posłuchać. Wiosny w niespodziewanym wykonaniu. W występie anglisty było niewiele przemówień, ale to pokazuje, że Tomasz Organek woli dzielić się ze światem nowinkami przez muzykę, której jakość pokazał na dotychczas wydanych albumach. Deszcz, który pojawił się nad głowami był akcją ratunkową pożaru, do którego doprowadziła iście szatańska i pełna ognia muzyka.

Gwiazdą spotkania był zespół Kult z nietuzinkowym wokalistą Kazikiem Staszewskim. Kazik to showman, który nie stara się nim być. Gra to co lubi i nigdy nie ogranicza się czasowo. Repertuar sceniczny często spontanicznie uzupełnia w zależności od sytuacji. Jest bardzo elastycznym muzykiem, a przy tym skromnym. Z płyty Tata Kazika zagrał niewiele, jednak nie zabrakło klasyka jakim jest Krew Boga czy Mieszkam w Polsce. Oba utwory zostały wykrzyczane w sposób, który z pewnością zbudził Stolicę Polskiej Piosenki. Utworzył się mały festiwal dla miłośników głośniejszej muzyki i cięższych butów. 
„Wstyd!”.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz