wtorek, 15 sierpnia 2017

PERFECT, NCPP OPOLE, 12.08.2017r.

Obecny rok sprzyja spełnianiu marzeń. Jednym z nich był koncert Perfectu, na który wybrałam się do Opola. Oczekiwania były ogromne, bo zespół kultowy, bo koncert zamknięty, bo publika sprecyzowana. Co w takim razie pozostawiło mały niesmak, który wciąż nie daje o sobie zapomnieć?





Koncert zapowiadał się przednio. Bilety sprzedawały się dość szybko, media nakręcały wydarzenie, a zespół zapowiedział, że da czadu. Czadu dał. Wybrzmiały prawie wszystkie perełki zespołu, w tym m.in.: Niepokonani, Ludzie niepowszedniOdnawiam duszę czy Kołysanka dla nieznajomej. Dodatkowo można było usłyszeć Autobiografię, która wielokrotnie znajdowała się na pierwszym miejscu Listy Przebojów Programu Trzeciego. Utwory jednak odgrywane były Raz Po Raz, bez przesadnej dbałości o ich otoczkę. 

Grzegorz Markowski nie wprowadził słownych opisów między kolejnymi wykonaniami, przez co już po godzinie i dziesięciu minutach pożegnał się z publicznością. Nie schodząc ze sceny wykonał jeszcze trzy muzyczne produkcje i zakończył spotkanie odśpiewując bez akompaniamentu fragment kawałka Nie płacz Ewka. Koncert oczywiście miał swój urok, bo muzyka na żywo wzbudza najpiękniejsze emocje, jednak dało się odczuć chęć szybkiego zakończenia występu ze strony Perfectu. 

Publiczność obfitowała w ludzi starszych, dojrzałych, którzy z pewnością wychowywali się z Markowskim i jego muzyką. W wielu oczach było widać łzy wzruszenia, których dostarczyć może tylko wyjątkowa chwila, a że wszystko ma swój czas, trzeba te chwile łapać garściami. 

Doceniam wkład bandu w pracę artystyczną. Gdyby nie minione lata, nie rozkoszowałabym się teraz przy dźwiękach prawdziwej muzyki. Pozostał niesmak, ale i nadzieja, że podobnie jak Dżem, Perfect odkupi winy i pokaże wyraźnie malującą się perfekcję, którą w moich oczach zespół nadal jest.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz