Świat gości w swoich skromnych progach ludzi, których można uznać za absolutny klasyk. Taką postacią jest Eleni. Zupełnie przypadkiem trafiłam w sobotni wieczór na jej koncert.
Gdy przechodząc opolskim centrum usłyszałam, że publiczność znajdująca się pod sceną musi uzbroić się w cierpliwość, ponieważ szykowany jest sprzęt na występ gwiazdy wieczoru - Eleni, wiedziałam, że chwilę pod sceną zabawię.
Eleni to polska piosenkarka pochodzenia greckiego. Na swoim koncie ma nie tylko płyty, ale i książkę. Współpracując z dwoma muzykami tworzy radosne trio. Nic dziwnego, że została uhonorowana Orderem Uśmiechu.
Muzyka, którą zaprezentowała Eleni, to zarówno polskie, jak i greckie kawałki. Wśród polskich kompozycji najpiękniejszą, towarzyszącą mi podczas wielu imprez tanecznych, jest Troszeczkę ziemi, troszeczkę słońca. Prócz największego hitu opolska publiczność mogła usłyszeć m.in.: Miłość jak wino, Nic miłości nie pokona czy Coś z Odysa.
Podczas niespełna godziny koncertu znalazłam się Po słonecznej stronie życia. Widok starszych rozradowanych osób był bardzo przyjemny. Muzyka Eleni jest tak żywa i radosna, że w mgnieniu oka zapomniałam, że idzie jesień. Nie straszny był mi przez chwilę nadciągający chłód.
To był ciekawy zwrot akcji, tym bardziej, że wracając z koncertu Eleni trafiłam na koncert Krzysztofa Cugowskiego. Po usłyszeniu Piąty bieg i Cisza jak ta, byłam podwójnie usatysfakcjonowana.
To się dopiero nazywa upiec dwie pieczenie na jednym ogniu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz