wtorek, 1 stycznia 2019

PERFECT, NCPP OPOLE, 31.12.2017

Muzyczne zakończenie roku to jak gwiazdka z nieba, która nie spada każdemu. To cicha nadzieja na to, że kolejny rok będzie bardziej muzyczny niż poprzedni. Dlaczego zakończenie roku było perfekcyjne?






Ponieważ moje serce zostało nakarmione muzyką zespołu Perfect. Kapela zaczęła grać z dużym opóźnieniem. Legendy już tak mają. Wiedzą, że wierni fani będą stali pod sceną bez względu na okoliczności przyrody czy nieprzewidziane zdarzenia techniczne. 

Tego wieczoru było zimno. Jak przystało na grudzień, głowy zgromadzonych były pokryte czapkami, a dłonie grubymi rękawicami. Tak grubymi, że ledwo było słychać oklaski. Perfect bardzo szybko rozgrzał publikę. Grzegorz Markowski śpiewając najważniejsze w historii zespołu piosenki zadowolił przynajmniej połowę tłumu. Dlaczego tylko połowę? Sporą jego część stanowiły dzieci. 

Minusem koncertu był czas tego trwania. Był to koncert niepełnowymiarowy, dlatego bardzo szybko się skończył. Plusem wystąpienia było to, że kolejne piosenki rozpoczynały się jedna po drugiej bez większego dywagowania. Takie występy lubię. Choć uwielbiam muzykę zespołu Perfect, przeciąganie solówek gitarzystów w celu wypicia piwa na zapleczu staje się nudne. Niestety jest to nieodłączny element większości koncertów rockowych. 

Każdy kolejny rok mogłabym witać pod sceną.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz