sobota, 26 września 2020

SŁAWEK UNIATOWSKI, DK NYSA, 10.09.2020

Najlepiej smakują koncerty, na które się długo czeka. Nie z powodu spóźnienia artysty, ale w związku z dużo wcześniejszym zakupem biletów lub ogólną sytuacją panującą w kraju. Długo wyczekiwanym koncertem był występ Sławka Uniatowskiego - dwumetrowego przystojniaka z poczuciem humoru i ogromnym talentem. 




Koncert rozpoczął się punktualnie. Na scenie pojawił się Sławek Uniatowski oraz Rafał Stępień - pianista. Dzięki skromnemu (a jednocześnie nieskromnemu) akompaniamentowi, głos Sławka nie był zagłuszany. Dosięgał granic powiatu, a nawet województwa. Jest bardzo mocny, przypomina głos ś.p. Wodeckiego, Sinatry czy Zauchy. To właśnie utwory niegdyś śpiewane przez tych artystów, wybrzmiały podczas wrześniowego koncertu Uniatowskiego. Prócz tychże kompozycji, muzyk zaprezentował kawałki pochodzące z jego płyty, m.in. "5 rano", "Każdemu wolno kochać" czy "Honolulu". Wisienką na torcie był utwór "Tak, tak, to ja" wykonywany dawniej przez Grzegorza Ciechowskiego. 

Aranżacja wszystkich zaprezentowanych piosenek była wyjątkowa. Mroczna, pasująca do Sławka, pozwalająca kojarzyć piosenkę z oryginałem, jednocześnie będąca czymś zupełnie nowym, świeżym, innym. Głos Sławka Uniatowskiego jest charakterystyczny, jednak umiejętności wokalisty pozwalają na zabawę głosem niczym plastikowymi kulkami w kolorze tęczy. 

Wygląd? 100/10. Ubiór, styl, klasa, maniera - wszystko tak jak trzeba. Niejedna kobieta kocha się w Uniatowskim. Potwierdza to fakt, że 85 proc. widowni stanowiła płeć piękna. Wystrojona, wymalowana, z iskierką w oczach. Koncert to istna petarda. 

Odpowiadając na hasło "Zabiorę Cię dziś na bal" wypowiedziane przez Sławka:
Idę!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz