poniedziałek, 18 lipca 2022

BEATA I BAJM, AMFITEATR OPOLE, 16.07.2022

Królowa jest tylko jedna. I choć tymi słowami mogę określić w tym kraju aż kilka wokalistek, z pewnością Beata Kozidrak się do nich zalicza. Jej występ był moim wieloletnim marzeniem, które przyszło mi w tym roku ziścić. Ikona popu, symbol seksu i twórca niezapomnianych wrażeń. Powiedzieć o niej, że to kobieta rakieta to jak powiedzieć nic. Jak wypadła na opolskiej scenie, na której pod koniec lat 70. stawiała pierwsze kroki?

Mimo że w dniu koncertu wcale nie było letniej pogody, Opole powitało zespół Bajm bardzo gorąco. Wydarzenie rozpoczęło się z prawie piętnastominutowym opóźnieniem, przez co wszyscy spóźnialscy spokojnie mogli ulokować się na widowni. Ta jednak nie posłużyła do siedzenia. Już od pierwszej piosenki wszyscy miłośnicy muzyki Beaty znajdowali się pod samą sceną, skacząc, tańcząc i śpiewając. Wokalistka przez nieco ponad 2 h utrzymywała świetny kontakt z publiką, rozmawiała z ludźmi, dawała przypadkowym osobom mikrofon, aby śpiewali z nią lub zamiast niej. Ponadto głównie stała na krawędzi sceny, niżeli za mikrofonem. Oddanie publiczności 100%! Ta nie była gorsza, ponieważ raz po raz ze strony widowni przekazywane były w ręce Kozidrak kwiaty. Dostała ich całe mnóstwo, serdecznie za nie dziękując i mocno się wzruszając. Ja wzruszałam się razem z nią, ponieważ na maksa było widać, że śpiewa i dostaje upominki od serca.

Jeśli jesteśmy przy śpiewie, myślę, że Beata Kozidrak mogłaby prezentować swoje umiejętności w amfiteatrze bez mikrofonu. Wiedziałam, że ma głos jak dzwon, ale nie wiedziałam, że bije na łeb, na szyję Vox Patris. Rewelacja! Zabawa przy dźwiękach dobrej muzyki i nieskazitelnym, bardzo mocnym wokalu to coś, czego potrzebowałam w sobotni wieczór. Każde pokolenie ma swoje narkotyki. Wciągając hit za hitem, przyglądałam się ciekawej kreacji artystki. Liczyłam wprawdzie na miniówkę, szpilki i dekolt, ale ta była równie elegancka, a przy tym subtelna. Dodatkowo mimo wszystko podkreśliła kobiecość wokalistki, a także wyeksponowała jej fantastyczne, długie nogi. 

Dziewczęta z chórku (w tym córka Beaty) odśpiewały za nią jeden z kawałków. Wokalistkę wspomógł także jej były mąż, którego pod koniec koncertu zaprosiła na scenę. Choć nie lubię zbyt dużej ilości anegdot, padające z jej ust były konkretne i bardzo zabawne. Ubarwiły występ. Czy mogę powiedzieć coś złego o koncercie? Był za krótki. Czas przeleciał jak piasek przez palce i chciałoby się więcej. Już teraz wiem, że jeśli będzie mi dane znów pojawić się na koncercie Bajmu, zajmę miejsce pod sceną - tak jak tym razem w Opolu.  

Świetnie było w końcu pojawić się w ojczyźnie. Po kilku sporych koncertach w innych miastach zatęskniłam za rodzimą ziemią. Cudze chwalę, ale swoje znam, dlatego do opolskiego amfiteatru zawsze wracam z ogromną chęcią, tak jak teraz, gdy pojawiłam się popływać w jeziorze szczęścia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz