Są takie gwiazdy, które wzbudzają emocje nie tylko w moim pokoleniu, ale także, a może przede wszystkim — pokoleniu rodziców. Przywołują miłe wspomnienia z nastoletnich dyskotek, podnoszą na duchu i przypominają, że "kiedyś to było". Taką gwiazdą jest niewątpliwie zespół Boney M. Co robił w Otmuchowie i czy to faktycznie ta legendarna kapela? Spieszę z wyjaśnieniami.
Zespół Boney M. zakończył swoją działalność w 1989 roku. Przez lata jego członkowie kłócili się sądowo o prawo do używania wspomnianej nazwy grupy. Wyrok zapadł, a wraz z nim okazało się, że do nazwy ma prawo każdy. I tak obecnie na scenie muzycznej funkcjonują trzy zespoły Boney M. Na który trafiłam? Ten z Sheylą Bonnick, jedną z jego wokalistek.
Na scenie występuje ona z trzema innymi postaciami, które jak się okazuje, niewiele śpiewają. Lepiej wychodzi im poruszanie ustami do wybrzmiewającego z głośników podkładu. Zespół bez instrumentów i muzyków? Czemu nie! W tym kraju nic mnie już nie zdziwi.
Trzeba jednak przyznać, że robotę zrobiła publiczność. To ona śpiewała wniebogłosy, aż trzęsła się ziemia. Sheyla oczywiście też śpiewała, ale jej głos pozostawia wiele do życzenia. A może po prostu mam zbyt duże oczekiwania, bo na co dzień mało słucham muzyki disco. A w niej można sobie pozwolić na więcej niedociągnięć niżeli w popie czy rapie.
Niedzielny wieczór przepełniony był nie tylko egzotyką. Supportem był zespół Horyzont, który kojarzę poprzez występujące w nim postaci. To mieszkańcy okolicznych miejscowości. Muzyki tejże grupy jednak nie znałam. Serdecznie polecam, bo chłopaki brzmią bardzo profesjonalnie, byli świetnie przygotowani do występu i przede wszystkim...
... mieli instrumenty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz