sobota, 12 sierpnia 2023

POGWIZDANI, NOWA WIEŚ GŁUBCZYCKA, 06.08.2023

O sympatii do tych górali po raz setny pisać nie muszę, ale to zrobię. Uważam ich za moje życiowe, muzyczne odkrycie. I zdecydowanie, gdyby nie przypadli mi do gustu, nie wybrzmiewaliby każdego dnia z mojej playlisty. Ogromnie się cieszę, że po raz kolejny stanęłam z nimi twarzą w twarz.


Termin na koncert Pogwizdanych miałam od kilku miesięcy wpisany w kalendarz. Nie ma opcji, aby coś kolidowało mi z tak ważnym wydarzeniem. Gdy wreszcie się doczekałam, przebierałam nogami i skakałam pod sufit na przemian. Nie mogłam się zdecydować, w jaki sposób lepiej wyrazić swoją ekscytację. Nie przeszkodziłby w niej nawet deszcz, który był zapowiadany na ten wieczór.

Nadszedł i on. Niedzielny, spokojny, zachmurzony czas wolny, który postanowiłam spędzić na boisku jednej z malowniczo położonych wsi najpiękniejszego województwa. Odliczałam do godziny zero, aż w końcu ujrzałam busa pełnego testosteronu. Gdy samochód podjechał w okolicę sceny, w moich oczach zapaliły się żarówki. I tak paliły się przez następny tydzień, zupełnie nie zważając na podwyżkę cen prądu.

Pogwizdani w pełnej okazałości stanęli na scenie. Szybki montaż instrumentów, strojenie, próba i zaczęła się jazda. Ekstremalna jazda po torze moich emocji. I ktoś może powiedzieć: "Czymże dziewczyno się tak jarasz, przeca dopiero byłaś na Avril czy Pink, a zagraniczne gwiazdy nadal przed Tobą". Oczywiście, ale dla mnie artystą jest tak samo osoba z ogromnym zapleczem finansowym, jak i pasjonat muzyki grający do kotleta. Póki muzyka obu zachwyca tak samo mocno, zostają ze mną. A piosenki w wykonaniu Pogwizdanych nabierają zupełnie innego wymiaru. Wszystko, co zostaje zaśpiewane przez kapelę, dla mnie automatycznie staje się ich utworem. W jedynej, niepowtarzalnej i oryginalnej wersji. Bez względu na to, czy znam oryginał danej piosenki, czy poznam go dopiero po odśpiewaniu przez górali, jedyną akceptowalną dla mnie opcją staje się ich wersja kawałka. 

Dlaczego Pogwizdani robią taki szał? Ponieważ bawią się muzyką. Pozwalają sobie na błędy, niedociągnięcia, a jednocześnie są w tym wszystkim profesjonalni. Na tyle, jak bardzo potrafią bez dużego zaplecza finansowego. Są naturalni, uśmiechnięci i cholernie przystojni. Sama nie wiem, czy wolę na nich patrzeć, czy ich słuchać. Połączenie obu czynności to totalnie kombo, które wyrzuca z kapci. 

To, co przyciąga słuchacza do górali, to fakt, że nie mają oni kija w tyłku. Robią, to co lubią i to widać. Mimo że są totalną mieszanką osobowości i charakterów, na scenie stanowią jedność, która perfekcyjnie trafia do słuchacza, bez względu na jego wiek. W świecie, w którym wszyscy dążą do ideału, chcą być przekoloryzowani, pojawiają się oni — niezwykli w swojej zwykłości. Dają radość, nadzieję, uśmiech. Człowiek po ich koncercie chodzi nakręcony niczym pozytywka, a melodia w głowie gra kolejnymi tygodniami.

W Nowej Wsi Głubczyckiej Pogwizdani pokazali, że radość z grania wcale im nie mija. Wybrzmiał bogaty repertuar coverowy. Zabrakło mi jednak nowości, która we fragmencie od dawna gra w mojej głowie. Mam jednak nadzieję, że Panowie niebawem wrócą naprawić swój błąd. 

Jestem na muzycznym haju od tygodnia i wciąż nie widzę perspektyw na poprawę sytuacji. To potwierdza tylko fakt, że warto na takich muzyków czekać, a Łącko i okolice mogą pękać z dumy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz