niedziela, 3 listopada 2024

DEEP PURPLE + JEFFERSON STARSHIP, SPODEK KATOWICE, 17.10.2024

Koncert dużej gwiazdy w niewielkiej odległości od mojego miejsca zamieszkania to coś nieoczywistego. Duzi artyści, duże ogłoszenia, duże obiekty. Tym razem byłam miło zaskoczona, gdy koleżanka podrzuciła mi info o koncercie Deep Purple i okazało się, że grają po sąsiedzku. W dodatku nie grają sami. Nie mogło mnie tam zabraknąć.


Cóż to była za uczta! Nie wiem, czy bardziej podobał mi się support, czy gwiazda wieczoru. Obie kapele dały czadu i obejrzenia ich, zdecydowanie nie żałuję. Support był tak miły dla ucha, że wabił z korytarza nawet tych, którzy przyjechali jedynie dla Deep Purple. 

Jefferson Starship porządnie rozgrzali publiczność, serwując znane i lubiane kawałki. Nie przeciągali jednak i ochoczo namawiali, aby skupić się na występie gwiazdy wieczoru. Gdy ta prawie punktualnie stanęła na scenie, wszystkim kopary opadły. I nie dlatego, bo z nieba leciało konfetti, ale dlatego, że na scenie stanęli panowie w podeszłym wieku, z których gardeł i spod których palców leciały iskry. I choć głos wokalisty miejscami nie brzmiał idealnie, wszystkie wysokie dźwięki były wyciągane z niesamowitą staranności i mocą.

Z wielkim szacunkiem podziwiałam muzyków z trybun, na których idealnie było słychać każdy dźwięk. Niebywałe jest to, że ludziom chce się przez tyle lat grać to samo i dawać z siebie podobne emocje. Wiem, że to dla wielu praca, w której można swoje odwalić i żyć po godzinach innym życiem. Mam jednak wrażenie, że muzykiem trzeba się urodzić, bo na scenie trudno udawać i nuda byłaby szybko zauważona przez fanów.

Koncert Deep Purple trwał prawie 2h, był soczysty, głośny i przepełniony konkretami. Spodek wieczorową porą wyglądał obłędnie. Swoją drogą, nie byłam w nim 7 lat. Wtedy gdy odwiedziłam Katowice, aby posłuchać Kultu w ramach (nomem omen) kultowej Pomarańczowej Trasy, wydawał mi się ogromny. Dziś patrzę w jego wnętrza i widzę sympatyczną, kameralną przestrzeń, w której każdy poczuje się komfortowo. Zarówno fan stadionów, jak i miłośnik sal domów kultury.

Powrót z Katowic był czasem rozważań nad minionym koncertem, ale też życiem, szczególnie tym moim - muzycznym. Będę miała co wnukom opowiadać!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz