poniedziałek, 24 sierpnia 2015

Puchar Finału Śląska Opolskiego, Słoneczny Chocim.

                 Ufff, zdążyłam. Mamy jeszcze sierpień, więc wydarzenie przeterminowane jest tylko troszkę. Zaczynamy!








                  Jako miłośniczka jazdy konnej oraz upalnej pogody, udałam się z niepełną załogą rodziny na zawody. Był to finał tego, co zaczęło się już kiedyś. Jako, iż praca nie pozwoliła mi na spędzenie całego weekendu wśród pięknych koni i sympatycznych ludzi, na zawodach byłam tylko chwilę.




                   Pogoda była piękna, dla niektórych zbyt piękna i męcząca, jednak nie zabrakło przedstawicieli żadnego z pokoleń. Był nawet mój dziadek! Jeśli rozchodzi się o sprawy techniczne, na moment wysiadło nagłośnienie, ale taki problem, to nie problem. Już po chwili wszystko działało i cały Prudnik słyszał, że w pobliżu coś się dzieje!












                    Dla głodnych i spragnionych nie zabrakło miejsca w strefie gastronomicznej. Dzieciaki śmiało mogły jeździć na rowerkach po trasie między wybiegami. Droga była wyłączona z ruchu na czas zawodów. Jest mi smutno, że ominęły mnie Derby, moja ulubiona konkurencja, ale takie rzeczy są do nadrobienia.


                   Przy okazji pobytu na terenie stadniny (dawno tam nie byłam), zwiedziłam wszystkie pomieszczenia i stajnie, jednocześnie tęskniąc za regularną jazdą konno. Napatrzyłam się na różnej maści zwierzęta, podziwiałam ich umiejętności oraz sprawność fizyczną zawodników.


                   Nie lubię pisać i marzeniach, bo moje są oddalone w przestrzeń kosmiczną i wiecznie jestem za nie ganiona, ale chciałabym kiedyś wystartować w takich zawodach. Nie wygrać. Wystartować, by połechtać swoje ego i odhaczyć kolejny punkt z kartki marzeń.





















Anita.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz