niedziela, 15 listopada 2015

IDŹ NA STUDIA, MÓWILI. BĘDZIE FAJNIE, MÓWILI

Będzie, tylko kiedy? Po magisterce? A może w trakcie doktoratu? Póki co nie spotkało mnie nic godnego mojej radości. Jest przeciętnie, a nawet ciut gorzej. 


IMPREZY. IMPREZY DO RANA

Statystyczny student to młoda osoba, która ciągle imprezuje i rzadko zjawia się na zajęciach. Próbowałam tak. Albo raczej chciałam spróbować. Biorąc pod uwagę, że duszą towarzystwa nie jestem, a najbardziej cieszy mnie weekend spędzony w czterech ścianach, nigdy nie było mi po drodze na imprezy. Nie piję też alkoholu. To mnie całkowicie dyskwalifikuje  ze studenckiego życia. 

Co z zajęciami? Proszę bardzo. Zdarzyło mi się nie pójść pewnego piątku na zajęcia. Byłam chora, ale to nie ma znaczenia. Zajęcia opuszczone= brak notatek. Moje ambicje są za wysokie, żeby nie mieć własnych notatek. Własne notatki to najlepsze notatki. Nie cierpię, kiedy muszę się o nie prosić.


CIĄGŁA GONITWA

Studenci są wyluzowani, nie noszą zegarków. Przecież szczęśliwi czasu nie liczą. Jakoś nigdy tego nie poczułam. W moim przypadku czas odgrywa ogromną rolę. Zawsze jest coś do załatwienia poza programem, więc każdą wolną minutę między zajęciami czymś wypełniam. Gonię wte i wewte z przerażeniem zerkając na zegarek. 

Najgorszą sytuacją są stykające bądź nakładające się na siebie zajęcia. Mniejszy problem, gdy odbywają się w jednym budynku. Problem wyższej wagi pojawia się wtedy, gdy trzeba w zerowym czasie przemieścić się między kilkoma ulicami. Nigdy nie zrozumiem, jak można ułożyć w ten sposób plan zajęć. Jak mam być szczęśliwa, skoro nawet nie mam czasu zapełnić żołądka? 


W TAKĄ PODRÓŻ CHCĘ WYRUSZYĆ

Śpiewała Maryla Rodowicz. Moje studia to jedna wielka podróż. Od momentu wyjścia z domu do momentu, kiedy przekraczam próg uczelni mijają godziny. Lubię zabijać. Czasami kogoś w grze komputerowej, czasami swój wolny czas. Robię to słuchając muzyki, przyglądając YouTube. Coraz rzadziej w trakcie jazdy czytam, bo i drogi coraz gorsze. Wzrok skacze z wersu siódmego na dwudziesty czwarty i odwrotnie. 

Każdego dnia taszczę ze sobą przepełnioną torbę. Pomijając fakt, że noszę tak wiele zbędnych (moim zdaniem jednak bardzo przydatnych) rzeczy jak np. kombinerki, mały krzyżyk czy gaz pieprzowy, noszę też książki. Są świetną bazą do zajęć i często wymaga się ich posiadania. Prócz tego biegam między bibliotekami. Na tę chwilę w trzech wypożyczam regularnie, więc do mojego bagażu dochodzą dodatkowe torby pełne literatury.


NIE CZUJĘ SIĘ STUDENTEM

Odkąd studiuję, czyli przeszło rok, ani razu nie czułam, że jestem na studiach. Grono moich znajomych powiększa się bardzo powoli, nie uczestniczę w wydarzeniach dedykowanych studentom. W weekendy czasem wyskoczę na jakiś koncert, częściej jednak tulę poduszkę. Pragnę, by studia szybko minęły.

Pragnę zdystansowania i poczucia luzu.






Anita.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz