sobota, 30 stycznia 2016

MY PHONE CUBE

Jestem totalnym przeciwnikiem technologii. Zapieram się rękami i nogami, kiedy ktoś chce mi "wcisnąć" coś nowego. Nawet nie akwizytor, nie producent, tylko przyjaciel, który radzi od serca, bo przetestował, bo wie, bo poleca. O czym więc chcę napisać? O życiu mojego telefonu. Pasujemy do siebie idealnie. Jesteśmy tak samo skomplikowani.




Śmiało mogę stwierdzić, że mój smartfon właśnie przeżywa drugie życie. O zdarzeniu, jakie mnie spotkało napiszę później. Zacznijmy od ważniejszych rzeczy.

My Phone to polska firma. Wiele osób uważa, że jak polskie, to tanie i beznadzieje. A już w ogóle beznadziejne jeśli chodzi o technologie, bo kosmetyki polskich marek ostatnio podbijają serca mieszkanek innych krajów. Nasze serducha podbiły już dawno.

Telefon wzięłam z abonamentem. TO MÓJ PIERWSZY DOTYKOWY TELEFON. Pisałam na początku, jestem przeciwnikiem technologii. Stałam się jego posiadaczką na kilka dni przed wakacjami w Grecji, gdzie namiętnie testowałam aparat.









O ile 8.0 Mpx w tylnej części telefonu daje radę, o tyle 2 Mpx z przodu szału nie robią. Ale przecież nie zawsze trzeba się widzieć, robiąc sobie selfie.

Zawiodłam się na głośności. Gdy mój poprzedni telefon dzwonił, w dodatku był zamknięty w pokoju i odwrócony głośnikiem w stronę komody, słyszałam go na podwórku. Ten leży obok i czasem nawet nie słyszę, gdy dzwoni. Filmy albo muzyka, które same w sobie są cicho nagrane odtwarza się fatalnie. W autobusie trudno jest zagłuszyć paplaninę pasażerów czy kiepską muzę samego kierowcy. 

Aplikacji nie używam. Wyjątkiem jest instagram, w który "bawię się" od jesieni. Telefon działa bez zarzutów. Jest ładny. Wygląda delikatnie, niewinnie, ale jest wielki. Nie mieści mi się w kieszeni (jestem zwolennikiem noszenia telefonu w kieszeni, nie w torebce/plecaku/walizce/siatce z Biedry), co sprawiło, że wylądował na (ośnieżonym) chodniku (gdy lądował na "suchym" chodniku i podnosiłam go z zamkniętymi oczami okazywało się, że jest cały, o Matko Największych Komplikacji!) i rozbił się w nim ekran. Moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina. Przeżyłam okropny ból. 

Nowy rozdział w życiu mojego telefonu zaakcentowałam naklejeniem szkła hartowanego na ekran i zmianą obudowy z białej na czarną. Jest to zmiana pod mój charakter, of kors. 

Denerwują mnie ustawienia, a raczej niemożność znalezienia pewnych ustawień, ale na takie rzeczy można przymknąć oko. Najważniejsze jest zdrowie. 

Zdrowie mojego telefonu.









Anita

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz