wtorek, 26 lipca 2016

KOBRANOCKA

Gdy Kobranocka grała blisko mnie, nie mogłam na nią pojechać. Było mi z tym źle, długo ubolewałam. Tym bardziej nie mogło mnie zabraknąć na koncercie, który odbył się prawie pod mym domem...






Koncert odbył się w prudnickim Parku w ramach charytatywnego pikniku sportowego. Przybyło sporo osób jak na imprezę, o której wcale nie było głośno, a plakat dojrzałam jedynie na facebooku. 

Cały koncert wraz z czterema! bisami trwał prawie dwie godziny. Były to dwie godziny wypełnione dobrą, rockową muzyką, do której bawili się niestety tylko nieliczni. Wśród widowni mało było miłośników Pogo, jednak i z tym fantem sobie poradziliśmy. Kilkuosobowe Pogo skupiło na sobie większą uwagę niż wokaliści. 

Nie zabrakło hitów toruńskiej grupy. Jak to zwykle bywa, śmietanka grana jest na końcu. I nikomu nie wolno się z tego śmiaćMówię Ci, żeList z Pola BojuKocham Cię jak Irlandię czy wreszcie wyczekiwana przeze mnie Hipisówka, załagodziły mój apetyt na tę kapelę. Koncert był bardzo przyjemny, w powietrzu unosiła się energia, a moi towarzysze zapewnili mi dobrą zabawę.

Nie był to koncert, który zrobił na mnie ogromne wrażenie, jednak był muzycznie poprawny i to, co mnie ujęło to fakt, że Kobra nie zaprezentował w bisie tego, co grał wcześniej. Zespół ma tradycję niepowtarzania się. Plusem było także wykonanie utworów Ś.P. Jacka Kaczmarskiego, poety, kompozytora. 

Chętnie pójdę na zamknięty, ale kameralny koncert grupy. Myślę, że byłby on lepszy ze względu na wyselekcjonowaną publikę. 







Anita

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz