piątek, 6 lutego 2015

Recepta na szybką poprawę humoru.

           Nie oszukujmy się. Zimowa aura nie sprzyja nastojom. Jeśli zdarzy się ktoś, kto chodzi z uśmiechem od ucha do ucha na swojej twarzy, to znaczy, że wygrał w totolotka, ukatrupił teściową lub jego partner zgodził się na wieczorne wyjście do baru z kumplami.

           Jeśli jednak żadna z powyższych rzeczy Cię nie dotyczy, znaczy, że prędzej czy później będziesz potrzebował poprawić sobie humor, bo ten, który jeszcze przez chwilę się Ciebie trzyma, zostanie zepsuty.

           Pragnę przedstawić Ci moją receptę na poprawę humoru. Jest prosta i wredna tak jak ja. Radzę podchodzić do niej z dystansem. Tak jak do mnie.





1. Dokop komuś!

Nic nie daje tyle radochy, jak dowalenie komuś dwóch, siedmiu ewentualnie całej wiązanki niemiłych słów. Choć podstawianie "haka" skuteczne było w podstawówce, w tym przypadku też czasami pomaga. Co prawda w przypływie złego nastroju będziesz musiał się silić na uśmiech, ale z doświadczenia wiem, że ten szyderczy pojawia się sam. Bez niego wiązanka słów traci moc, nie możesz o nim zapomnieć.







2. Nażryj się wszystkiego co masz pod ręką!

Zacznij od tabliczki czekolady. Nic tak nie poprawia nastroju jak czekolada. Dorzuć do tego garść cukierków, najlepiej czekoladowych! Nie zaszkodzi odgrzać obiad i skonsumować go ze smakiem, popijając syropem czekoladowym do naleśników. Czekoladowe muffiny na zagryzkę to niezły pomysł. Fenyloetyloamina zawarta w czekoladzie ma działanie antydepresyjne, powoduje poprawę nastroju i daje uczucie szczęścia. Coś jak zakochanie się. Ale po co sobie komplikować życie miłością?
Jeśli nie możesz już jeść, chociaż popatrz na te zdjęcia.








3. Obejrzyj Stand-up Abelarda Gizy!

Żadne kabarety, żadna pozytywna muzyka. Stan-up Abelarda, tylko i aż. Zawsze pomaga. Nawet w najgorszej chwili, kiedy wciskasz w siebie batonika i myślisz o kolejnym psikusie do wykonania swojemu bratu, uszy (bez znaczenia czy katolickie, czy też nie) skupiają się na najlepszych słowach i wyłapują to, co rozśmieszy Cię do bólu brzucha.









4. Pobaw się w Perfekcyjną Panią Domu!

Nieważne, że masz ubrania poukładane w kosteczkę i kolorystycznie. Sprzątanie odpręża. Wyjmij wszystko na podłogę i zacznij od początku. Prałeś dwa dni temu firanki? Stary, pewnie już pająk zacerował wszystkie dziurki swoją pajęczą siecią. Do prania z nimi! Zawsze jest czas na zmianę trzeci raz w tym tygodniu pościeli i starcie kurzy, których to ścierać nie lubi połowa z nas. A może by tak drogie panie zrobić porządek w torebce? Porządek, nawet ten przesadny= lepsze samopoczucie.








5. Jak najszybciej połóż się spać!

Nic tak nie pomaga jak nadejście nowego dnia, który teoretycznie ma być lepszy. Ileż można sobie powtarzać, że jutro będzie lepiej, że już niedługo? Połóż się spać, choćby o godzinie 19:00, a jutro nadejdzie samo! Nie ma to jak nowy dzień pełen nierozwiązanych spraw z dnia poprzedniego oraz tych nowych, równie złych co tamte.











           Jak wiadomo, co nas nie zabije, to... pogorszy nam samopoczucie. Także w razie potrzeby powtarzać powyższe do skutku, coś jak treningi Ewy Chodakowskiej. U mnie wystarczy tylko jedna seria. Jedna jedyna i znów jestem gotowa szerzyć zło w świecie!










Anita.




P.S. Poniżej pojawiła się anonimowa sonda. Zachęcam do oddania głosu. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz