poniedziałek, 28 grudnia 2015

IDĘ TAM GDZIE IDĘ

Szczerość, prostota i otwarte serce. To główne składniki autobiografii Kazika Staszewskiego. Człowiek o skrajnych poglądach, opiniach przeciwnych do tych krążących w środowisku oraz banalnej urodzie opowiada o czasach młodości, o pierwszych zauroczeniach i zalążku muzyki rockowej. Kazik przenosi czytelnika na ścieżkę swojego życia, aby ten mógł zapoznać się z treścią ulotki dołączonej do samego muzyka. Wokalista "Kultu" opowiada o tym, czego do tej pory nie wiedział nawet największy Jego fan.


Rafał Księżyk, który prowadzi rozmowę z Kazikiem nie musi ciągnąć rozmówcy za język. Szczere pytanie, szczera odpowiedź. Kazik ukazuje się czytelnikowi taki, jakiego nikt jeszcze nie widział. Silny mężczyzna otwarcie mówi o swoich słabościach, o tym, co Go w życiu najbardziej bolało i co powodowało, że od czasu do czasu cierpiał. Mówi też o tym, co dodawało Mu skrzydeł i wcale nie był to Red Bull.  

W życiu Staszewskiego ludzie pojawiali się i znikali. Tylko prawdziwi przyjaciele potrafili znieść, a nawet docenić Jego szczerość wobec bliźniego, wobec świata. Z tymi ludźmi przebywał, dla tych ludzi tworzył.

Kazik w autobiografii bardzo dużo opowiada o swojej rodzinie, zahaczając o relacje jakie łączyły Go ze znajomymi. Wspomina przyjacielskie wyjazdy, narodziny synów i brak ojca w Jego życiu. Dużą rolę w książce odgrywają wyjazdy za granicę zarówno prywatne, jak i służbowe. Czasem dwa w jednym.

"Idę tam gdzie idę" to ładnie wydana książka prezentująca rozwój "Kultu", KNŻ oraz Kazika występującego z KWARTETEM ProForma. Każdy rozdział opatrzony jest zdjęciami z życia artysty, a ostatnia część książki to kalendarium życia i twórczości bohatera. Dla fana Kazika będzie to prawdziwa gratka. Tak prawdziwa, jak wszystko, co ukazane zostaje na łamach tej lektury.

Dostajemy historię ostatniego półwiecza. Czytamy o stolicy w czasach PRL'u, o Świadkach Jehowy, o wojnie i komunizmie. Zagłębiamy się w odrobinę prywaty Kazimierza, wyjeżdżamy z Nim na Teneryfę. Wreszcie bierzemy sobie do serca każde słowo i idziemy z nim przez życie. 

Idziemy tam, gdzie idziemy.






Anita.


1 komentarz:

  1. No cóż, po Twojej krótkiej recenzji chyba jednak przeczytam tę książkę. Ja, olbrzymi fan Kultu i Staszewskiego, przestałem się z nim zgadzać i nasze drogi się rozeszły. Może to ja dorosłem, a może on się zestarzał. Nie chcę tutaj wygłaszać swoich żali, było nie było każdy tekst praktycznie znam na pamięć (no powiedzmy bez ostatnich płyt) i jego muzyka ukształtowała mnie jako człowieka. Mój żal pewnie wynika z tego, że zza ideału wyłoniła się proza życia z szarpaniem o kasę na czele i banałami w stylu "dobrze być dziadkiem".
    Niemniej szanuję tego człowieka i pozdrawiam autorkę :)

    OdpowiedzUsuń