wtorek, 5 czerwca 2018

WOJTEK MAZOLEWSKI QUINTET, WARSZAWA, PLAC DEFILAD, 04.06.2018

Mam zasadę, że jeśli jakiś koncert mi się spodobał, z chęcią chodzę na jego powtórkę. Choć koncert nigdy nie jest taki sam, bo zmieniają się emocje czy okoliczne wydarzenia, na scenie panuje taki sam chaos. Chaos pełen idei. 




Dokładnie rok temu uczestniczyłam w koncercie Wojtka Mazolewskiego i jego uzdolnionego quintetu. Byłam oczarowana umiejętnościami muzyków oraz samego wokalisty. Nie przypuszczałam, że spotkanie z jazzem znów będzie mi dane. A jednak. 

Z okazji opowiedzenia się za wolnością oraz powiedzenia stanowczego NIE przez Polaków w roku 1989, zorganizowany został koncert pod nazwą "Wybraliśmy Wolność". Jego celem była celebracja jednej z ważniejszych wartości, jakie posiadamy.

Początek koncertu był nieco melancholijny. Wyjątkowym kawałkiem został oddany hołd zmarłemu Robertowi Brylewskiemu. Z racji, że Ś.P. Brylewski związany był z głośnią muzyką, która wyraża radość, zamiast minuty ciszy była minuta głośnych oklasków oraz uśmiech w stronę nieba.

Podczas koncertu na scenie pojawiły się wyjątkowe postaci sceny muzycznej: Wojciech Waglewski, John Porter, Natalia Przybysz, Ania Rusowicz, Piotr Zioła, Justyna Święs, Misia Furtak oraz Vienio. Nieoceniona jest dynamika, z jaką zarówno Waglewski, jak i Porter poruszają się po scenie. Podczas występu Walijczyka poczułam się jak na pikniku country. Wysublimowany dźwięk gitary sięgnął nie tylko granicy śródmieścia, ale także województwa. 

Zaskoczeniem był dla mnie występ Vienia. Tutaj moje ucho spotkało się z zupełnie nowym głosem. Ciekawym, ale pozostawiającym nutę niedopowiedzenia. Nie mogę tego jednak powiedzieć o koncercie. Był wyjątkowy, dopracowany w każdym calu. Stojąc twarzą w twarz z wokalistami widziałam napięcie na ich twarzach. Widziałam drżenie rąk, słyszałam drżenie głosu. Tak dzieje się tylko wtedy, kiedy ktoś się stara i kiedy komuś zależy.

Mi zależało na tym, aby ten wieczór się nie kończył. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz