sobota, 26 maja 2018

JUWENALIA UKSW, WARSZAWA AGRYKOLA, 25.05.2018 r.

Stało się. Znów pojawiłam się pod sceną. Tym razem pojawiły się na niej postaci rockowe o charakterystycznych głosach i sposobie bycia. Któż to taki?





Kolejne spotkanie z muzyką rozpoczęłam od koncertu zespołu Strachy na Lachy. Choć Grabaża w tym roku już słuchałam, był to jednak występ pod postacią Pidżamy Porno. Tutaj mogłam usłyszeć nieco inne, jednakowo mocno lubiane kawałki. Pojawiły się numery zarówno starsze ode mnie, jak i te młodsze. Wokalista bardzo profesjonalnie podszedł do koncertu. Mówił niewiele, ale zawsze z przesłaniem. Śpiewał dużo, ale dał też pole do popisu widowni, co niosło radość obu stronom. Zgromadzeni wykrzyczeli tekst Piła Tango czy Czarny Chleb i Czarna Kawa niczym złość po nieudanym dniu. Cudowne uczucie móc być nie tylko świadkiem zdarzenia, ale także jego uczestnikiem. 

Jak na muzyka rockowego, w Grabażu jest mnóstwo opanowania. Potrafi się zdystansować i zachować spokój, a także przyznać do błędu. Nie gwiazdorzy, a jednocześnie jest gwiazdą, która gdy przyświeca, bardzo mnie rozwesela. Tak też się stało po piątkowym występie.

Album Wiedza o Społeczeństwie był przeze mnie pozytywnie zrecenzowany. Nie pozostało mi więc nic innego, jak tylko pojawić się na koncercie Lao Che, aby usłyszeć go w wersji live. Spięty pojawił się na scenie punktualnie. Towarzyszyła mu czapka z daszkiem, idealnie wystylizowana broda, a także t-shirt i bojówki. To dość charakterystyczny wizerunek wokalisty, tym bardziej się cieszę, że na potrzeby spotkania nie przywdział np. firanki w cekiny czy różowej marynarki.

Co piękne, prócz kawałków z nowej płyty, wybrzmiał także numer Bajka o Misiu Tom I, co spowodowało, że obudził się we mnie sentyment, a oczy nieco bardziej spociły. Choć zarzucano w sieci wydanej w lutym płycie, że jest zupełnie inna, niż dotychczasowe produkcje Dobaczewskiego, tym samym mało Spiętego w Spiętym, nie dało się tego odczuć podczas koncertu. Tłum okrzykiwał radośnie każdy prezentowany numer. Z czasem poczułam się, jakbym była w transie i nieco wycofałam się z odbioru prezentowanej twórczości, jednak szybko wróciłam na właściwy tor. Wystarczyło mocne uderzenie w talerz perkusji. 

Takich uderzeń, a także muzycznych uniesień życzyłabym sobie więcej. 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz