Na myśl o tym zespole zawsze robi mi się ciepło na sercu. Dlaczego? To właśnie od muzyki tej kapeli rozpoczęłam swoją muzyczną, rockową przygodę. Trwa ona do dziś, dlatego tym chętniej udałam się na ten koncert. Kto tym razem zagrał w Opolu? Ira. Boysband będący jak wino.
To nie pierwszy mój koncert tego zespołu. Mam też nadzieję, że nie ostatni. Panowie, mimo że lata lecą, zupełnie się nie zmieniają. Artur Gadowski nawet wraca do swojego image z czasów młodości, kiedy to nosił włosy do pasa. Nie są one już blond, ale siwizna dodaje mu uroku. Trzeba jednak przyznać, że jego głos jest niezmienny. Niezmiennie dobry! Wciąż brzmi tak, jakby codziennie przed snem płukał gardło denaturatem. Muzycy mają energię i nadal potrafią zaskoczyć. No może tylko przestałam się nabierać już na bis wywołany oklaskami. Wiem, że każdy muzyk i tak ponownie wyjdzie do fanów.
Opolski koncert odbył się w ramach wydarzeń okołofestiwalowych. Wszak czerwiec to bardzo muzyczny czas dla tego regionu. Jednym z tychże wydarzeń był właśnie występ tego uroczego zespołu. W ciągu godziny z hakiem zagrał on najważniejsze kawałki dla swojej kariery. Pojawiły się też nowości z nieco mniejszym pazurem. Wszystko jak zawsze z uśmiechem na twarzy i oddaniem dla słuchacza.
Padający deszcz nie przeszkodził w zabawie. Tylko buty nie chciały wyschnąć przez kolejne dwa dni. Czekam jednak na powtórkę, bo dla takich muzyków warto pod scenę wracać i wracać...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz