czwartek, 23 lipca 2015

American Zero, South African Hero.

               Na każdym kroku podkreślam, że kiepski ze mnie widz. Podczas oglądania filmów szybko się nudzę i gubię wątek. Tym razem wątku nie zgubiłam, dzięki czemu mogę Ci co nieco opowiedzieć.








                  "Sugar Man" to moim zdaniem bardzo oryginalna produkcja. Film przestawia muzyczną historię Sixto Rodrigueza, który jest niesamowicie skromnym człowiekiem, bez względu na to, co przynosi mu życie. Taką postawę bardzo się ceni. Rodriguez żył naprawdę i w latach sześćdziesiątych grywał w przeróżnych klubach. Uważano go za dziwaka, lecz jemu to nie przeszkadzało. Tak mają ludzie, którym zależy na tym, co robią.


              Muzyk po pewnym czasie swojej przygody z muzyką nagrał dwa albumy, które zaczęły się sprzedawać w mniejszym lub większym stopniu, w zależności od kraju. Jak się okazało, w RPA Sugar Man uważany był za wybitną postać, ludzie za nim szaleli, kupowali płyty w ogromnych ilościach i zachwycali się dobrym rock'n'rollem. Muzyk posiadał tam swoich wiernych fanów. Niestety posiadał także wrogów, bądź ludzi, których nie ruszała jego muzyka, a którzy to opowiadali przeróżne historie na jego temat. Twierdzili np., że po jednym z nieudanych koncertów strzelił sobie w łeb lub się podpalił i w ten sposób ślad po nim zaginął. Faktycznie w pewnym momencie ślad po nim zaginął, jednak wcale nie było tak, jak mawiali przedstawiciele homo sapiens.










                 Jeden z dziennikarzy postanowił dociec prawdy, bowiem intrygował go potencjał oraz wybitny wokal Rodrigueza, który nie był doceniony np. Stanach Zjednoczonych, gdzie zwykle początkujący muzycy wybijali się bardzo wysoko. Wraz z rozwojem akcji prawda dotycząca życia Sugar Mana wychodzi na jaw, jednak przez cały czas widz trzymany jest w napięciu.


                  Historia muzyka jest niesamowita. Zastanawia mnie to, jak przez tyle lat tak dobry specjalista od muzyki nie wiedział o swojej sławie na "drugim końcu świata". Zdaję sobie sprawę, że nie istniał wtedy facebook, który teraz jest konfesjonałem. Jest to ogromna zagadka, której trudu rozwiązania nie podjął się nawet najbardziej ciekawski człowiek. Ten film sprawia, że nawet najtwardsza dusza chce pozostawić w sobie tę zagadkę nierozwiązaną i rozkoszować się niebywałą i delikatną muzyką, której w "Sugar Man" nie brakuje. Nie trzeba wiele, by mnie zachwycić. Ten film to uczynił, dlatego z sercem go polecam.











Anita.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz