piątek, 25 września 2015

CIERPIENIE USZLACHETNIA

Uczestniczyłam dziś w pogrzebie. Bacznie słuchając kazania w celu wyłapania w księdza przemowie błędów językowych usłyszałam, że ból pomaga być bliżej osoby, przez którą cierpimy. Pasowało to do okoliczności w jakich się znajdowałam, ale co z życiem codziennym?





ZAKOŃCZYŁAM ZWIĄZEK. CO DALEJ?

Weźmy na tapetę związek partnerski. Relację zburzoną przez totalne niedopasowanie. Odchodząc od kogoś liczymy na to, że nic nas już z tą osobą nie połączy, że jej numer telefonu śmiało możemy usunąć, że nasze życie zaczyna się na nowo. Najlepiej znaleźć sobie drugą połówkę. Taką NEW! Atak to najlepsza zemsta.

Ale nie tak od razu. Najpierw trzeba trochę pocierpieć. Kobieta ma pierwszeństwo, więc najpierw ona czuje ból. Facet wtedy się bawi. Gdy kobieta wychodzi na prostą i w końcu czuje radość z życia, mężczyzna dostrzega, że każdą parę skarpetek znosił już trzy razy i ktoś musiałby zrobić mu pranie. 

Cierpieć musi każdy. Tak dla zasady. Ale po co mi psychiczne bycie bliżej własnego ex, gdy właśnie próbuję pozbyć się go z życia? Teoria duchownego w tym wypadku w ogóle się nie sprawdza. A jak jest z pobiciem? Uderzy Cię taki jeden na ulicy, dwa tygodnie na oko nie widzisz, cierpisz niemiłosiernie i że niby ten ból przybliża Cię do napastnika? Nie sądzę. 



CIERPIENIE USZLACHETNIA

Mimo wszystko. Czyni Cię bohaterem własnego życia. Daje Ci siłę do walki i pomaga nie zwariować przy nadmiarze szczęścia. Pozwala zachować równowagę psychiczną oraz odpowiednią florę bakteryjną jelit. Tffffuuu. Odpowiednią postawę do życia i podejście do drugiego człowieka. 

Zatem CIERP. Cierp niczym Werter! 








Anita.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz