środa, 23 września 2015

SPRAWIEDLIWOŚĆ, RZECZ MARTWA

Odkąd pamiętam w moim domu istniał sprawiedliwy podział między mną, a rodzeństwem. Każdy z Nas pamiętał, że głupiego batonika, którego dostaliśmy od znajomych naszych rodziców musimy podzielić na trzy równe części. RÓWNE. Nie było w tym nic dziwnego. 


Każdy z Nas wiedział, że na stole mają się znaleźć trzy kubki do śniadania, że paczka chipsów zostaje rozsypana do trzech jednakowych miseczek, że każdy musi odbyć podróż w samochodzie na środkowym miejscu tylnej kanapy (to było niczym kara, którą dzieliliśmy się sprawiedliwie).  


JAK JEST TERAZ?

Jest inaczej. Świat zmienił się na tyle, że człowiek nawet nie chce wierzyć w sprawiedliwość. Co druga osoba używa znanego wszystkim powiedzenia: "Sprawiedliwości nie było, nie ma i nie będzie" szczególnie wtedy, gdy to jej w życiu powiodło się lepiej, kiedy to zebrała więcej fantów niż jej życiowi współzawodnicy.



MAŁA RZECZ, A... BOLI

Boli szczególnie wtedy, gdy ktoś bardzo się stara, w wiele rzeczy wkłada mnóstwo wysiłku, bezgranicznie się poświęca, a jednocześnie patrzy, jak ktoś ma wszystko podane na tacy. Na tacy ze złota, bo przecież nie z plastiku.

Boli też wtedy, gdy jest się już prawie na mecie w dążeniu do założonego wcześniej planu. Tylko, że najczęściej plan ten nie wypala, bo ktoś wbija Ci w plecy nóż, a w oczy sypie piasek. I choć to brzmi nieco drastycznie, tak to właśnie widzę.



PRZYPOWIEŚĆ O TALENTACH

Być może powinnam spojrzeć na temat sprawiedliwości, a raczej jej braku z perspektywy znanej wielu ludziom przypowieści. Tam słudzy dostali od swego Pana różną ilość talentów i każdy miał działać na własną rękę. Na życie przekłada się to tak, że każdy ma zapewniony inny start, a różnice wynikają z różnych źródeł, na które przeważnie nikt nie ma wpływu. 

Ten który ma trudniejszy start lub trudniejszą drogę do celu będzie posuwał się malutkimi kroczkami, bo będzie się bał utraty dóbr jakie na drodze posiadł ciężką pracą. To tak jak sługa, który otrzymał jeden talent. Z kolei ten, który od początku miał czym szastać, śmiało szasta dalej nie patrząc na konsekwencje. W jego głowie wciąż wije się myśl, że skoro miał od początku to mieć będzie zawsze. Który sobie poradzi?




SPRAWIEDLIWIE NIE ZNACZY RÓWNO

Nigdy tak nie pomyślałam, do czasu, gdy usłyszałam to zdanie w telewizji. Choć telewizji nie można do końca wierzyć, ja staram się w te słowa uwierzyć, by w końcu zrozumieć różnice między życiem moim, a moich rówieśników. W młodszych latach nauki zawsze byłam do kogoś porównywana. Czułam, że jadę jednym torem, tylko w innym wagoniku i któryś z wagoników pojedzie dalej, a któryś się wykolei. Wykolejenie miało być spowodowane brakiem pracy nad sobą. Teraz do wykolejenia wagonika sąsiada dąży się siłą już na starcie, by bez wysiłku jechać samemu dalej, by nikt nam nie wchodził w drogę do szczęścia.

Sprawiedliwie= odpowiednio w stosunku do charakteru, znajomości, umiejętności. By osiągnąć sprawiedliwość trzeba być wrednym, mieć bogatych wujków za granicą i czasem umieć zrobić sobie jajecznicę na śniadanie. Wszystko się zgadza. Gdzie jest więc ta cholerna sprawiedliwość? 

Istnieje w słowniku pod literą "S".








Anita.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz