poniedziałek, 24 marca 2025

LIMP BIZKIT, ATLAS ARENA ŁÓDŹ, 23.03.2025

Ten rok zaowocował w koncerty amerykańskich gwiazd. O ile trzeba im przyznać, że dają świetne show, zupełnie odbiegające od polskich standardów, o tyle zdecydowanie przesadzają one z godziną koncertu. Zespół Limp Bizkit, który pojawił się w łódzkiej Atlas Arenie, w tej kwestii pokonał wszystkich konkurentów.

Koncert Limp Bizkit zaplanowały został na godz. 21:40. Szalenie późna pora dla większości widzów, szczególnie że koncert odbywał się w niedzielę. Nie przeszkodziło to jednak fanom zespołu w dotarciu na wydarzenie i dobrej zabawie. Atlas Arena wypełniona była po brzegi. Zdecydowanie dawno nie widziałam takiego tłumu. Skakał on i bawił się bardzo energicznie. Dawno też nie widziałam pogo, które przypomniało mi dawne, woodstockowe czasy. I choć nie wzięłam w nim udziału, dobrze spędziłam czas, patrząc na nie z góry.

Koncert był krótki, ale treściwy. Wybrzmiały wszystkie najważniejsze kawałki,  a tym kilka coverów. Miałam wrażenie, że wszystkie piosenki brzmią identycznie. Było dużo krzyczenia do mikrofonu, zagłuszający dźwięk perkusji i duuuużo basu. Limp Bizkit to zdecydowanie stan umysłu. 

Na scenie pojawił się widz z Krakowa, który miał okazję wspólnie z gwiazdą wieczoru wykrzyczeć złości do mikrofonu.

Godzina koncertu jest dla mnie niewybaczalna, ale sam fakt usłyszenia Freda na żywo na zawsze pozostanie w moje pamięci. 

Dla takich chwil zarywam nocki i męczę się w nocy za kierownicą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz