niedziela, 31 maja 2015

Och, jak ja lubię zbliżenia...

               ... szczególnie te z wyjątkowymi książkami. Jedną z takich książek wzięłam w dłoń dzisiejszego popołudnia i stwierdzam, że było to udane popołudnie.








               Nie po raz pierwszy, nie po raz drugi i nie po raz ostatni miałam do czynienia z Januszem Leonem Wiśniewskim. Jego książki mają w sobie coś takiego, co przeciąga czytelnika na dłużej i nie pozwala czytać książki "na raty". Tym oto sposobem pochłonęłam dziś "Zbliżenia".


               "Zbliżenia" czyta się szybko i przyjemnie. Oprawa książki jest ładna i nowoczesna, czyli taka, jaką lubię. Sposób pisania autora przypadł mi do gustu i kolejne rozdziały następowały po sobie szybciej niż pendolino pokonuje trasę z Warszawy do Opola.









               Wiśniewski przedstawia w książce wypowiedzi przeróżnych ludzi, z którymi miał styczność w dotychczasowym życiu. Z rozmów jakie odbył wyciągnął wiele interesujących wniosków. Głosił, że mimo dzielących nas- ludzi kilometrów, upodobań, wieku czy statusu społecznego, wszyscy pragniemy marzyć, kochać i być kochanymi, zdobywać świat i tęsknić.


                Opowieści Janusza L. Wiśniewskiego są prawdziwe, stąd łatwo się wczuć w akurat przedstawianą sytuację. Autor nie zapomina także o ogromnej wrażliwości, którą twórca "Zbliżeń" całkowicie mnie kupił. Książka jest rewelacyjna!











Anita.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz