niedziela, 22 czerwca 2025

BRUCE SPRINGSTEEN & THE E STREEET BAND, LETISTE LETNANY PRAGA, 15.06.2025

Czy można się nastawić absolutnie najgorzej, a potem miło zaskoczyć? Często tak czynię, w dodatku z wieloma rzeczami, jednak w przypadku tego koncertu nastawienie miałam na maksa negatywne z nieistniejącą opcją poprawienia go. Dlaczego?

Koncert Bruce’a Springsteena & The E Street Bandu miał odbyć się w ubiegłym roku, a że bilet kupiłam z rocznym wyprzedzeniem, dwa lata przeleżał w szufladzie. W teorii powinien nabrać mocy, a jego realizacja być przyjemna, niczym realizacja vouchera na zakupy. Mając jednak negatywne wspomnienia z koncertu zespołu Metallica z tegoż właśnie lotniska, gdzie nic nie było widać i słychać, stwierdziłam, że będzie taka sama kaszana. Niestety Bruce nie ogłosił koncertu w Polsce, więc trzeba było brać, co jest. Dodatkowo droga do Pragi nie jest moją ulubioną trasą ze względu na liczne fotoradary i ilość stojącej przy drodze policji.

Droga faktycznie dłużyła się w nieskończoność i zamiast obiecanych przez nawigację 3 h i 15 minut, jechałam ponad 5h, następnie godzinę szukałam miejsca parkingowego. Dodam, że zawsze jeżdżę z dużym zapasem czasowym, aby w spokoju obie te czynności ogarnąć. W przypadku tak dużego wydarzenia założony przeze mnie czas okazał się niewystarczający. Na parkingu stało sporo kamperów, w których ludzie koczowali już od dnia poprzedniego.

Nerwy, które się pojawiły, szybko zniknęły, ponieważ natychmiast udało mi się dobrze zaparkować. Śmiem twierdzić, że przy następnych koncertach w tym miejscu jeszcze nie raz znalezione miejsce parkingowe wykorzystam!

Był straszny upał, pot lał się po twarzy, więc przed koncertem posiedziałam godzinkę na trawie pod telebimem, który rzucał cień. Poczułam się trochę jak w dawnych czasach na Woodstocku, gdzie żar lał się z nieba, kurz wchodził w zęby, bluzka przyklejała się do spoconych pleców, a podeszwa w trampku topiła od stawiania jej na nagrzanej ziemi. Coś pięknego!

Gdy tylko ulokowałam się koncertowo, zaczęła się cała akcja! Dodatkowo koncert rozpoczął się 5 minut przed czasem, bo o 18:40! Jakieś to jest piękne uczucie! Wiedziałam, że będzie trwał ok. 3h, więc byłam przygotowana mentalnie na dłuuugie stanie. Tuż po rozpoczęciu koncertu rozpętała się burza. Nie przeszkodziło mi to jednak w zabawie. Po pierwsze miałam pelerynę, więc lecąca z nieba woda mnie nie dotyczyła, po drugie — mimo że boję się burzy — nie słyszałam grzmotów, bo muzyka grała bardzo głośno.

Bruce Sprengsteen & The E Street Band dali czasu. Jakaż jest w nich, a przede wszystkim w Bruce'ie energia! Chciałabym tak w dojrzałym wieku wyglądać, poruszać się i uśmiechać! Coś pięknego patrzeć na człowieka, który jest cały muzyką! To było tak smaczne, tak dobre! Zastanawiam się nawet, czy nie był to najlepszy koncert z dotychczasowych widzianych w tym roku.

Koncert skończył się o 21:30. Był fantastyczny, energiczny. Cały koncert pląsałam z nogi na nogę, było we mnie tyle radości, że aż sama się dziwiłam, skąd się ona wzięła. Bardzo doceniam, że miałam okazję być na tym wydarzeniu, a przy okazji totalnie odczarować w swojej głowie praskie lotnisko. 

Było świetnie widać i świetnie słychać, a nie tylko z parkingu!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz