Wiek chyba robi swoje, bo coraz bardziej odchodzę od muzyki rockowej na rzecz nowych brzmień. Nie tylko tych wydobywających się z głośnika, ale też zasłyszanych na żywo. W tym roku postanowiłam się wyłamać i pójść na koncert z muzyką soul i R&B. Któż inny mógłby stanąć na scenie, reprezentując ten gatunek, jak nie Macy Gray?
Występ Macy Gray poprzedził półgodzinny suport, podczas którego na scenie stanęła Terra Renae. Rozbujała publiczność, jednak nie bardziej niż gwiazda wieczoru. Tak pojawiła się z dziesięciominutową obsuwą. Wybaczam, bo tym razem nie miałam daleko na koncert i nie liczyłam się mocno z czasem.
Występ prezentował kawałki z kilku płyt, a sama wokalistka świętowała 25-lecie jej przełomowego albumu On How Life Is. Zaskoczeniem było dla mnie wykonanie kawałka Creep zespołu Radiohead. Świetna aranżacja, świetny głos. Mocny, z chrypą, bardzo niepolski. Trzy kreacje na zaakcentowanie trzech wyśpiewanych okresów kariery, czarnoskórzy muzycy w perukach. Amerykańskie uderzenie w tak spokojnej, górskiej części Polski pobudziło do wzrostu nie tylko góry, ale także całą roślinność znajdującą się wokół.
Sam obiekt, czyli Cavatina Hall był dla mnie nowością. Dobrze, że ubrałam się jak milion dolarów (na wypadek, gdyby Macy Gray zechciała mnie zaprosić na scenę tak jak Dua Lipa Ewę Farną), bo miejsce zdecydowanie wymagało takiego ubioru. Mnóstwo ochroniarzy w garniturach, eleganckie wnętrza, piękna scena. Zakaz robienia zdjęć i nagrywania, mocno przestrzegany przez publiczność i pilnowany przez ochroniarzy (na każdy sektor przypadał jeden ochroniarz, który pilnował, aby telefony w powietrzu nie latały). Jeszcze nigdy nie spotkałam się z takim zakazem. Czytałam, że nawet za robienie zdjęć budynkowi z zewnątrz ludzie byli ganieni. Jeśli ta zasada się utrzyma, to prawdopodobnie to pierwszy obiekt, który znam, wytyczający nowe standardy koncertowe.
Oczywiście jedno zdjęcie cyknęłam przy stojącym nad moją głową ochroniarzu, jednak szybciutko schowałam telefon, aby nie zdążył mnie upomnieć. Zrobiłam to też na ostatniej piosence, aby w razie wyrzucenie mnie z koncertu za dużo mnie nie ominęło.
Nie sądziłam, że sobota z muzyką soul i R&B będzie taka satysfakcjonująca. Koncert był bardzo ok, jednak mam wrażenie, że nie jest to mój klimat i koncertu w tym klimacie nie powtórzę. Chętnie jednak wrócę w to miejsce, nie tylko ze względu na piękne widoki rozprzestrzeniające się nad Bielskiem-Białą, ale także ze względu na samo centrum koncertowe, które wymusi na mnie znów wyglądanie jak milion dolców.
Lubię wyglądać jak milion dolarów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz